Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1852

Ta strona została skorygowana.

— Wielmożny panie — mówił Pablo — prawnik właśnie przybył; panu wiadomo, adwokat, który...
— Pablo, zostań tu — zawołał Don Diego, ciągnąc swego sługę za rękę — nie opuszczaj mnie.
— Pan taki przestraszony, co się panu stało? — pytał Pablo.
— Ach Pablo, żebyś wiedział — odpowiedział Don Diego cichym, żałosnym głosem, nie mając odwagi zwrócić oczy na kucharza.
— Panie — mówił Pablo — donoszę panu, że adwokat przybył.
— Jaki adwokat, Pablo?
— Ten, który miał przygotować skargę przeciw kapitanowi Horacjuszowi, z powodu uprowadzenia seńory Dolores.
— Pablo, teraz nie jestem w stanie zajmować się takiemi interesami, mnie się zdaje, że jestem we śnie; ach, żebyś wiedział, co się stało? Ten kucharz! O! moje przeczucie!
— Czy mam odprawić adwokata?
— Nie! — zawołał kanonik — nie: bo ten nędzny kapitan Horacjusz jest powodem moich cierpień. Gdyby mnie nie był przyprawił o stratę apetytu, byłbym dziś rano śniadał, kiedy ten kusiciel w białym kaftanie się zjawił, nie byłbym ofiarą jego złośliwości. Nie! — dodał Don Diego z gniewem — powiedz temu człowiekowi prawa, ażeby zaczekał; muszę ochłonąć z przestrachu — dodał, obrzucając okropnem spojrzeniem kucharza. — Muszę się dowiedzieć, czego ta tajemnicza osoba, która mnie przestrasza, ode mnie chce. Powiedz prawnikowi, aby poczekał w moim gabinecie i nie opuszczaj mnie.
Pablo poszedł wypełnić rozkaz i po chwili wrócił.
Obecność Pabla dodała kanonikowi odwagi; rzekł więc do kucharza:
— Pomówmy z sobą poważnie. Nie mówiłem ani o złych, ani o dobrych aniołach, lecz o człowieku wiel-