Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1854

Ta strona została skorygowana.

nie zakosztuję. W tej rozpaczy pan schudnie, jak szkielet.
— Wielki Boże! słyszysz, Pablo, co ten nieszczęśliwy mówi?
— Dotąd żył pan, pomimo straconego apetytu, z własnej tuszy, jak niedźwiedź w zimie; ale teraz odczuje pan podwójną boleść z powodu straconego apetytu, i z powodu tęsknoty za przysmakami, które pan jadł z mojej kuchni. Dlatego też powiadam: pan schudnie, twarz spadnie, potrójny podbródek zniknie, jak wosk na słońcu, brzuszek zmaleje, cera twarzy, teraz tak kwitnąca, stanie się żółtą, i będzie pan chudy, zwiędły jak pustelnik, który żywi się tylko korzonkami i wodą. Czy słyszysz to, panie kanoniku?
— Pablo — szepnął Don Diego, zamykając oczy i wspierając się na sługę — trzymaj mnie! Zdaje mi się, że widzę już mój własny cień, jak ten mój demon mi to przepowiadał. Tak, Pablo, widzę się już wychudłym, zwiędłym. O, mój Boże, to okropne; to jest kara Boska za mój grzech obżarstwa.
— Uspokój się, panie — pocieszał służący.
Potem zwrócił się ze strachem i gniewem do kucharza, mówiąc:
— Jak pan może takiego dobrego i zacnego pana, jak Don Diego zasmucać!
— A teraz — dodał niemiłosierny kucharz — bywaj zdrów, bywaj zdrów na zawsze, kanoniku.
— Bywaj zdrów na zawsze — powtórzył kanonik, i jakby go iskra elektryczna poruszyła, podskoczył. — Toby miało być prawdą? Pan mnie chce opuścić? O nie, nie, teraz ja wszystko odgaduję. Chcąc mi dać uczuć boleść, którą by mi oddalenie się pana sprawiło, chce pan uzyskać większą zapłatę za swoje usługi. Powiedz, ile pan żądasz?
— Ha, ha, ha — śmiał się człowiek w białym kafta-