osiągnie, będzie się z ciebie naśmiewać, i już go więcej nie zobaczysz.
— Abbé, to niemożliwe.
— Dlaczego?
— Mówię panu, iż taka zdrada jest niemożliwa. Nie trzeba utrzymywać, że ludzie są dzikiemi zwierzętami ale potworami.
— Ja myślę, kanoniku — odparł Abbé, wstrząsając raanionami — że kucharz, który daje panu za darmo wino, z których butelka kosztuje dwa lub trzy luidory...
— Idź pan — zawołał Don Diego — nie po dwa lub trzy, lecz nawet po dziesięć luidorów nie dostałby takiego bornego wina, mówię panu, że to był nektar, ambrozja...
— Jeden powód więcej, kanoniku, kucharz, który panu taką ambrozję darowuje, nie potrzebuje szukać u pana służby, tak myślę.
— Ja też chciałem mu nietylko dobrze zapłacić, lecz obdarzyć moją przyjaźnią. Mówiłem mu: Przyjacielu, ja będę twoim panem, lecz admiratorem.
— Ta admiracja jak i przyjaźń pańska mało go obchodzi, jak pan widzi.
— Ach, toby było wielką niewdzięcznością!
— Może być; ale jeżeli pan tego niewdzięcznika chce zrobić sobie uległym, to pozostaje panu tylko jeden środek.
— On ode mnie zależny! Ach, Abbé, żebyś dokonał tego cudu. Ale nie, nie, pan jest nielitościwy i bawi się kosztem mojej łatwowierności.
— Cud ten jest bardzo łatwy. Bezwarunkowo nie przystać na żądania tego człowieka, skoro on odrzuca twoją przyjaźń i admirację, a wiele mu na tem zależy, ażebyś nie podniósł skargi przeciw kapitanowi Horacjuszowi — odrzuć stanowczo jego warunki, a zjednasz go dla siebie, jak długo u pana będzie, tego ja już nie wiem, dosyć, że go będziesz miał. My się potem postaramy o przedłu-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1865
Ta strona została skorygowana.