— Jeszcze się o to pytasz, niewdzięczniku? — mruczał kanonik. — Pytasz się?
— Jakto, pan mówisz do doktora ty, i nazywasz go niewdzięcznikiem?
— Doktora? — pytał kanonik. — Jakiego doktora?
— Mego przyjaciela, z którym pan rozmawia, mego przyjaciela, doktora Gasterini — odpowiedział Abbé.
— On! — zawołał kanonik, nagle powstając. — Ja panu powiadam, że to jest mój kusiciel!
— Do djabła! wszędzie go widzi! — wołał niecierpliwie Abbé. — Powtarzam panu, że to jest mój przyjaciel, doktór Gasterini.
— A ja powtarzam — wołał Don Diego — że to jest ten wielki gastronom, o którym opowiadałem.
— Doktorze — mówił Abbé żywo — na Boga chciej wyjaśnić to nieporozumienie.
— Tu nie ma żadnego nieporozumienia, mój drogi Abbé.
— Jakto?
— Pan kanonik mówi prawdę — odpowiedział doktór Gasterini. — Przedwczoraj miałem zaszczyt u niego gotować, gdyż, aby być godnym przydomku smakosza, trzeba umieć uprawiać sztukę kulinarną.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1869
Ta strona została skorygowana.