Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

— Wprawdzie, człowiek nie jest temu winien, bo cóż można począć przeciw naturze?
— Przeciw naturze, ależ doprawdy, Ravil‘u, tyś oszalał! Co to wszystko ma znaczyć?
— A ty jesteś tak szczęśliwy, że masz pozory za sobą. Jesteś tłusty, głos masz cienki i prawie żadnego zarostu.
— Więc cóż stąd?
— Ty mnie nie rozumiesz?
— Nie.
— I on chce być politykiem!
— Co ty tam u djabła pleciesz o moim cienkim głosie, o moim zaroście i o polityce; nic z tego wszystkiego nie pojmuję.
— Wiesz, Mormandzie, ja chyba zacznę powątpiewać o twoim rozumie, powtórzono, coś mi onegdaj opowiadał z twojego projektu małżeństwa królowej hiszpańskiej.
— Onegdaj?
— Tak, kiedyś mi powierzył ową tajemnicę, gdzieś wyżej podchwyconą.
— Milcz.
— Nie lękajże się, ja potrafię milczeć jak kamień; no, przypomnijże sobie, coś mi wtedy powiedział?
— Powiedziałem ci, że gdyby można z czasem jednego z książąt francuskich ożenić z siostrą królowej hiszpańskiej, byłoby triumfem naszej dyplomacji, dać młodej infantce za męża takiego księcia, któryby swojem poprzedniem życiem dostateczną dawał rękojmię.
— Zdaje się, że to w dyplomacji familijnej nazywają rękojmią i... Ale, mów dalej.
— Powtarzam, takiego księcia, któryby dawał rękojmię, że ponieważ królowa nie może mieć dzieci, przeto tron dostanie się później dzieciom jej siostry, to jest dzieciom owego księcia francuskiego. Wyborny plan — mówił dalej przyszły minister z uwielbieniem. — Byłoby to dalszym ciągiem monarchicznej polityki wielkiego króla: to kwestja europejska, kwestja dynastyjna.