ze zdziwieniem. — Co to za budynek, doktorze? wygląda jak jakie targowisko.
— To moja oranżerja — objaśnił doktór — a dziś, jak co roku w dniu moich urodzin, urządzają się tutaj bazary.
— Bazary? — zapytał Abbé — bazary, nacóż to?
— Aby w nich sprzedawać, mój Abbé.
— Sprzedawać? Co i komu?
— Co sprzedają, zaraz pan zobaczy, a co dotyczy kupujących, to są moi klijenci, którzy zwykli wieczory te u mnie spędzać.
— Zaprawdę, doktorze, ja pana nie pojmuję.
— Wiadomo panu zapewne, że od niejakiego czasu urządza się bazary, w których najpiękniejsze panie z Paryża sprzedają.
— O, wiem o tem bardzo dobrze, a zysk z tej sprzedaży przeznaczają dla biednych.
— Słusznie, a zysk dzisiejszej sprzedaży przypadnie w udziale biednym mojej parafji.
— A kto zasiada w tych bazarach? — zapytał kanonik.
— Ośmioro dzieci mojej siostry, oni to na cel dobroczynny sprzedają tu produkty ich przemysłu. Ale chodźmy, moi panowie, wejdziemy do środka. Będę miał przyjemność przedstawić panom moich siostrzeńców i siostrzenice.
Doktór Gasterini i jego goście weszli do obszernej oranżerji, w której było osiem przedziałów; przed pierwszym stanął kanonik, wołając zdziwiony:
— Doktorze, to wspaniałe! w mojem życiu czegoś podobnego nie widziałem. To jest czarujące!
— W samej rzeczy, to zachwycający widok — mówił Abbé.
Oto co wzbudziło słuszny podziw gości doktora Gasterini: Skrzynie z drzewami pomarańczowemi, które otaczały cały ten przedział bazaru, były ustrojone zielenią i kwiatami; na podstawach z nieobrobionego drzewa, okryte mchem, były ułożone gustownie najrozmaitsze owoce i ja-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1879
Ta strona została skorygowana.