Ponieważ z początku szydzono z tej jego skrupulatności, i uważano ją za pewną przesadę, przeto wynikły stąd dwa pojedynki, w których Oliwier odniósł zwycięstwo. Odtąd też więcej już ceniono tę niezwykłą cechę charakteru młodego żołnierza.
Zresztą Oliwier na wszystkiem przestawał, gotowym będąc do wszystkiego, a wesołością swoją i humorem ożywiał nadzwyczajnie domowe życie swego wuja.
W chwilach wolniejszych od zatrudnień kształcił podoficer gust swój i umysł czytaniem znakomitszych pisarzy, albo też kopał, skraplał i pomagał swemu wujowi w ogrodzie; potem obaj palili fajkę, rozmawiając o wojnie i podróżach; niekiedy także Oliwier, przywołując sobie na pamięć wszystkie wiadomości kucharskie nabyte w afrykańskich biwakach, uczył panią Barbancon smażenia kotletów baranich lub pieczenia placków jęczmiennych, którym to lekcjom gastronomicznym towarzyszyły zwykle rozmaite figle i żarciki o Buonapartym, drażniące umysł obraźliwej gospodyni. Wprawdzie odpłacała ona Oliwierowi podobnąż monetą, ale kochała go za to bardzo. Słowem, obecność młodego podoficera wywierała tak szczęśliwy wpływ na jednostajne życie weterana i jego gospodyni, że myśl o kończącym się dwumiesięcznym urlopie Oliwiera, napełniała oboje prawdziwym żalem.
A więc pani Barbancon pośpieszyła do drzwi, przy których dzwoniono i otworzyła je przybywającemu siostrzeńcowi weterana.
Oliwier Raimond, mniej więcej dwudziestoczteroletni młodzian, miał rysy ujmujące i pełne wyrazu; krótka kurtka huzarska z białego sukna (od której pięknie odbijała, się czerwona wstążka orderowa), obszyta żółtym sznurkiem wełnianym, tudzież jasnoszafirowe spodnie, okrywały ciało i uwydatniały jego wysmukłą i piękną postać; nadto, mały, także jasno szafirowy kaszkiet huzarski, wsadzony