Zdziwiona, że znalazła Ernestynę sarm na sam z Heleną. baronowa spojrzała najprzód niedowierzającym wzrokiem na swoją bratowę, która natychmiast przybrała tak pobożną, tak nic nieznaczącą postać, że i podejrzenie baronowej zupełnie prawie znikło.
Sierota podniosła się śpiesznie i pobiegła naprzeciw pani de La Rochaigue, która z uśmiechem na ustach, uprzejmie i serdecznie, uchwyciła obie jej ręce i głosem najczulszym w świecie powiedziała:
— Droga moja, kochana Ernestyno, jeżeli mi pozwolisz, przyszłam rozerwać się trochę aż do godziny obiadowej, bo doprawdy zazdroszczę tego szczęścia mojej bratowej.
— Ah! jak pani jesteś łaskawa i uprzejma dla mnie — odpowiedziała Ernestyna, wdzięczna za taką grzeczność baronowej.
Helena postąpiła ku drzwiom, i rzekła do dziewicy, ażeby podniecić ciekawość pani de La Rochaigue:
— Zatem jutro o godzinie dziewiątej, nieprawdaż? to już rzecz ułożona?
I skłoniwszy się uprzejmie baronowej, panna Helena oddaliła się.
Gdy drzwi się za nią zamknęły, baronowa rzekła do dziewczęcia tonem łagodnego i słodkiego wyrzutu:
— Ah! moje kochane i piękne dziecię, ty jesteś niepoprawna!
— Jakto, pani?
— Jestem, jakem ci to już powiedziała, szczera i otwarta, ale tak otwarta, że nieraz nawet bez litości i aż do uprzykrzenia; już to taka jest moja wada; otóż jeszcze raz muszę cię wyłajać, i uprzedzam cię, zawsze łajać cię będę, że się zbyt pochyło trzymasz.
— Prawda pani, pochylam się niekiedy, ale to mimowolnie.
— A ja tego znieść nie mogę, moje drogie dziecię. Tak jest, będę bez litości pod tym względem — dodała baro-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/194
Ta strona została skorygowana.