— Niewątpliwie, panie, i z największą przyjemnością — odpowiedziała Ernestyna.
— Uprzejmość tej odpowiedzi powiększa jeszcze jej wartość — powiedział baron tonem tak przekonywującym, że sierota zapytała się w duchu, co tak nadzwyczajnie grzecznego odpowiedzieć mogła? Następnie baronowa zapytała swego męża:
— I jakież są twoje plany, panie de La Rochaigue?
— Ah! ah! — odpowiedział baron figlarnie — nie jestem ani tak pobożny jak moja siostra, ani tak światowy jak pani, moja przyjaciółko; proponuję zatem naszej kochanej wychowance, jeżeli pogoda nam pozwoli, przechadzkę do jednego z najpiękniejszych ogrodów Paryża, gdzie zobaczy rzadki zbiór najpiękniejszych róż kwitnących.
— Nie mogłeś pan uczynić lepszego wyboru — zawołała Ernestyna z radością — ja bardzo lubię kwiaty.
— To jeszcze nie wszystko, gdyż będąc człowiekiem przezornym — dodał baron — na wypadek niepogody, zwiedzimy najsłynniejsze oranżerje, albo też jakie galerje obrazów, zawierające najznakomitsze utwory szkoły nowoczesnej.
— A gdzież się znajdują te wszystkie tak piękne rzeczy? — zapytała Ernestyna rzeczywiście zdziwiona.
— O! moja droga wychowanko, ty, widzę, jesteś prawdziwą paryżanką! — zawołał pan de La Rochaigue, uśmiechając się z zadowoleniem — i pani także, moja żono... i ty, moja siostro; spostrzegam to z waszego zdziwienia, że wy wcale nie wiecie, gdzie to jest ta czarodziejska kraina, a to przecież tak blisko od nas.
— Rzeczywiście — powiedziała panna de La Rochaigue — daremnie łamię sobie głowę.
— A jednak nie możesz się domyślić? — przerwał baron uradowany — lecz lituję się nad wami; wszystkie te cuda znajdują się zgromadzone w pałacu Luksemburgskim.
— W pałacu Luksemburgskim! — zawołała baronowa śmiejąc się, i zwracając do Ernestyny — Ah! moje piękne
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/201
Ta strona została skorygowana.