Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/205

Ta strona została skorygowana.

go i skrytego uczucia dla hrabiny de Beaumensil, uczucia, które ona sama tylko odgadła, że na widok Ernestyny nie zdradził wcale tego wrażenia, jakie ona na nim uczyniła, nie bez smutku jednak pomyślał o tem, że i przed tą sierotą musi okazywać się takim samym, jak przed innemi, obojętnemi sobie osobami, to jest złośliwym i sarkastycznym; nagła zmiana w postępowaniu i w mowie, mogłaby obudzić w familji de La Rochaigue jakieś podejrzenie; ażeby zatem bronić Ernestynę, może nawet mimo jej wiedzy, ażeby tym sposobem wypełnić ostatnią wolę hrabiny, nie należało mu w najmniejszej nawet okoliczności ściągać na siebie podejrzenia osób, od których zależała sierota.
Obdarzony rzadką przenikliwością, ze ścisniętem sercem spostrzegł pan de Maillefort nieprzyjazne wrażenie, jakie widok jego uczynił na Ernestynie, która, zostając jeszcze pod wpływem oszczerstw, których garbaty przed chwilą dopiero był przedmiotem, wzdrygnęła się mimowolnie i odwróciła oczy, ujrzawszy tę niekształtnąistotę w salonie.
Jakkolwiek uczucia margrabiego były zupełnie odmiennej natury i nader bolesne, miał przecież tyle siły, że je potrafił ukryć przed okiem swych nieprzyjaciół. Nareszcie, z uśmiechem na ustach i wzrokiem szyderskim zbliżył się do baronowej, mówiąc:
— Jestem bardzo zuchwały, nieprawdaż, kochana baronowo? ale, pani wie o tem, albo raczej, nie wie wcale; człowiek dlatego tylko ma przyjaciół, ażeby oni pobłażali wszystkim jego błędom, inaczej bowiem musiałby — dodał margrabia kłaniając się z uszanowaniem Helenie — inaczej bowiem musiałby, jak panna de La Rochaigue być bez żadnej wady, aniołem zesłanym z nieba dla zbudowania wiernych; ale w takim razie jest jeszcze gorzej. Bo kiedy człowiek jest tak doskonałym, zniewala wtedy swoich przyjaciół do zazdrości lub podziwu, co dla wielu jest jednem i tem samem. — Nareszcie zwrócił się do pana de La Ro-