Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/210

Ta strona została skorygowana.
XXI.

Po chwili milczenia pani de La Rochaiigue spojrzała na margrabiego przenikliwym wzrokiem i rzekła:
— Margrabio, ja odgadłam pańskie zamiary.
— Wszystko, co pani czynisz, jest doskonałe, dziwię się temu i uwielbiam; słucham tedy tego zadziwiającego odkrycia.
— Obawiając się wznowienia mojej boleści, nie będę obliczała lat, w ciągu których nie odwiedzałeś mnie wcale, margrabio, wtem, ni stąd ni zowąd, wracasz pan do mnie z najpochlebniejszą dla mnie skwapliwością. Ja, co jestem tak dobroduszną i bez najmniejszej zarozumiałości, powiedziałam sobie:
— Cóżeś pani sobie powiedziała?
— O! mój Boże! powiedziałam sobie poprostu te słowa, jakiejże to okoliczności winna jestem tę nową przyjemność, że pan de Maillefort, który mnie tak nagle porzucił, teraz tak często zaczyna mnie odwiedzać? Zapewne tej, że jestem opiekunką panny de Beaumesnil, i że ten zacny margrabia ma w tem jakiś interes, ażeby powrócić do mnie.
— Na honor, pani, domyśliłaś się prawie.
— Jakto, pan przyznajesz?
— Muszę.
— Zaczynam wątpić o mojej przenikliwości kiedy się tak prędko poddajesz, margrabio. — Nie znajdujemyż się na umówionej przez nas uczcie... szczerości.