baczenia Ernestyny, jako i dla zasiągnięcia pewnych objaśnień, które jeszcze były dla niego tajemnicą — ponieważ właśnie o tym przedmiocie mówimy, powiedz mi pani czyś nigdy nie słyszała o jakiem naturalnem dziecku, które pan de Beaumesni miał pozostawić?
— Pan de Beaumesnil? — zapytała baronowa ze zdziwieniem.
— Tak jest — odpowiedział garbaty, gdyż zmieniając w ten sposób swoje zapytanie, spodziewał się również dopiąć swojego celu, bez narażenia się na niebezpieczeństwo zdradzenia tajemnicy, o której się w swojem rozumieniu od samej pani de Beaumesnil dowiedział. — Tak, czyś pani nie słyszała, że pan de Beaumesnil miał jakieś nieprawe dziecię?
— Nie — rzekła baronowa — i wieść ta pierwszy raz obija się o moje uszy. Zdaje mi się, że dawniej mówiono o jakiejś znajomości, którą hrabina miała mieć przed ślubem; zatem historja o tem mniemanem dziecku nieprawem mogłaby się raczej do niej odnosić, ja przecież nigdy o niej nie słyszałam.
— Kogobądź ta pogłoska dotyczy, hrabiego czy hrabiny — odpowiedział garbaty, w każdym razie jest to tylko niedorzeczna bajka, kochana baronowo, skoro pani nic o niej nie wie, tem więcej, że przez swoje położenie i znajomość stosunków familijnych, lepiej jak ktokolwiek inny powinna byś wiedzieć o tak ważnej rzeczy.
— Zaręczam panu, żeśmy nic ani widzieli ani słyszeli coby mogło budzić najmniejsze podejrzenie, ażeby pan lub pani de Beaumesnil mieli pozostawić jakie nieprawe dziecko.
Obdarzony nadzwyczajnym taktem i przenikliwością, pan de Maillefort słusznie był teraz przekonany, że pani de La Rochaigue nie miała żadnej wiadomości o tej córce naturalnej, którą on przypisywał hrabinie, z żalem przeto pomyślał, że to jego nowe usiłowanie było również bezskuteczne, i że zapewne będzie musiał wyrzec się nadziei speł-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/215
Ta strona została skorygowana.