Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/219

Ta strona została skorygowana.

niem — i tym więcej mnie to cieszy, że dziś zaufanie jest nadzwyczajnie rzadkie.
— Ale też skoro je się znajdzie — odpowiedział margrabia — jak to jest miło, czy nie tak, kochana baronowo?
— Ach! to jest rozkosz niewypowiedziana, kochany margrabio. A więc, do miłego zobaczenia.
— Do miłego i prędkiego zobaczenia — odpowiedział pan de Maillefort i wyszedł z salonu.
— Przeklęty człowiek! — zawołała pani de La Rochaigue, zrywając się z kanapy. I przechadzając się gwałtownym krokiem po pokoju, pozwoliła wybuchnąć dotąd tak starannie tajonemu gniewowi. — Każde słowo tego piekielnego garbusa — mówiła dalej — każde jego słowo jest szyderstwem, lub groźbą.
— Rzeczywiście, jest to najbezczelniejszy zbrodniarz — odezwał się głos barona, który w tej właśnie chwili bocznemi drzwiami powrócił do salonu.