Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/226

Ta strona została skorygowana.

— Dobrze, pani.
Potem, kiedy już miała wychodzić, i kiedy Ernestyna otwierała pulpit do pisania, pani Lainé, rzekła jeszcze:
— Miałam także jednę prośbę do pani...
— Czegóż sobie życzysz?
— Byłabym bardzo wdzięczną, gdybyś mi pani raczyła pozwolić jutro albo pojutrze oddalić się tylko na dwie godziny, dla odwiedzenia pani Herbaut, jednej z moich znajomych, która mieszka w Batignolles.
— Dobrze, idź jutro rano, wtedy, kiedy będę w kościele.
— Bardzo pani dziękuję za jej dobroć dla mnie.
— Dobranoc, kochana Lainé — rzekła Ernestyna, odprawiając swoją gospodynię, która zdawała się jeszcze mieć chętkę do prowadzenia dalszej rozmowy.
Rozmowa ta daje dokładne wyobrażenie o stosunkach, jakie istniały pomiędzy panną de Beaumesnil a panią Lainé.
Ta ostatnia starała się często, ale bezskutecznie, wejść w bliższą poufałość ze swoją młodą panią, lecz za pierwszem słowem, zmierzającem do tego celu, Ernestyna odrazu przecinała rozmowę, nie z dumą lub surowością, ale wydając jej z największą słodyczą jakibądź rozkaz.
Skoro się oddaliła, Ernestyna w długiem i głębokiem pozostała zamyśleniu, później usiadła przy stole, na którym stał jej pulpit do pisania, otworzyła go i wydobyła mały, w juchtową skórkę oprawny album, którego pierwsze, stronicę już były zapisane.
Nic prostszego, nic tkliwszego, jak historja tego albumu.
Wyjeżdżając do Włoch, Ernestyna przyrzekła swej matce (jak to już powiedziała hrabina Herminji), pisać dla niej pewien rodzaj dziennika podróży; obietnicy tej dziewica święcie dotrzymała, z wyjątkiem tylko kilku dni, które nastąpiły po niespodzianym zgonie jej ojca, jak równie kilku innych, po otrzymaniu wiadomości o śmierci hrabiny de Beaumesnil.
Lecz skoro już pierwsza odurzająca boleść minęła, Er-