warzysz Gerald będzie zajadał jak jaki król. Uważaj pan, mamo Barbancon, ja nie powiedziałem wcale, jak cesarz!
Ta lekka przymówka do antibonapartystowskich mniemań pani Barbancon nie zwróciła jej uwagi na siebie W tej chwili nieubłagana kochanka młodego żołnierza z gwardji cesarskiej znikła przed powagą gospodyni domu. Przeto pani Barbancon rzekła głosem bolesnego wyrzutu:
— Czemużeś pan innego dnia nie wybrał, panie Oliwierze! wszakże to rzecz tak łatwa! nie lepiej, żeby było kiedy mamy wszystko świeże na stole?
— Nie ja wybrałem dzień dzisiejszy, mamo Barbancon, ale mój towarzysz.
— Ale, panie Oliwierze, przecież to w towarzystwie mówi się bez ceremonij. Nie przychodź pan dzisiaj, ale jutro, będziemy mieli świeży obiad. Toć to sprawa nie z książętami ani z panami.
Oliwier miał już ochotę posunąć trwogę gospodyni aż do najwyższego stopnia i powiedzieć jej, że to właśnie książę pewien przyjdzie skosztować jej kwaśnego sosu; ale ponieważ nie chciał wystawiać miłości własnej pani Barbancon na tak ciężką próbę, przeto powiedział tylko:
— Nieszczęście już się stało, mamo Barbancon, proszę panią, ażebyś na mnie przed moim dawnym towarzyszem z Afryki nie wymyślała zbytecznie.
— Ah! mój Boże! jakże możesz się pan tego obawiać, panie Oliwierze? Ja miałabym na pana wymyślać, ja? przeciwnie, życzyłabym sobie tylko, ażeby...
— Już jest późno — rzekł Oliwier, przerywając dalsze narzekania — mój przyjaciel przybędzie głodny jak prawdziwy żołnierz, a więc, mamo Barbamcom, zmiłuj się nad nami!
— Ah! to prawda — dodała gospodyni — nie mam ani chwili czasu do stracenia. — I poczciwa kobieta oddaliła się spiesznie, powtarzając jeszcze swoje użalenie: Że też to nie wybrał dnia, w którym mamy świeże jedzenie!
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/23
Ta strona została skorygowana.