Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/234

Ta strona została skorygowana.

mi napowrót mój kwit drukowany, gdyż komornego, po które go posłałem, nie odebrał; zatem...
— Wiemy o tem dobrze, wszakże od dwóch dni już pan trzy razy nas nachodzisz. Może pan myślisz, że stracisz swoje komorne; zapłaci się, zapłaci wszystko, jak tylko będzie można, i na tem koniec.
— Jak tylko będzie można! Właściciel domu nie poprzestaje na takiej małpiej monecie.
— Pan sam jesteś małpą, rozumiesz pan, właścicielu! Zawsze to jedno słowo tylko masz pan w ustach, zapewne dlatego, żeś przez dwadzieścia lat mieszał pieprz do gorzałki, cykorję do kawy, piasek do faryny i dlatego, żeś woskowe świece maczał w gorącej wodzie, ażeby je oczyścić z brudu; przecież chociaż temi wszystkiemi figlami powystawiałeś sobie domy w Paryżu, to jeszcze nie musisz być tak dumnym, mój panie.
— Byłem kupcem korzennym, zbogaciłem się w moim handlu, i chlubię się z tego!
— Wcale niema z czego; a ponieważ pan jesteś bogaty, jakże możesz być tak bezwstydnym, ażebyś dla jednej raty komornego, jedynej, którąśmy się od trzech lat opóźnili, nachodził i niepokoił tak zacnego człowieka, jakim jest komendant?
— Wszystko to mało mnie obchodzi; pieniądze, albo zapozwę do sądu! To szczególne, nie płacą komornego, a chcą jeszcze trzymać ogrody, tacy ludzie!
— Słuchaj no pan, nie doprowadzaj mnie do ostateczności, albo... pamiętaj o sobie! Któż to potrzebuje ogrodów! poczciwy człowiek, który okryty jest ranami, którego jedyną lichą rozrywką jest ten ogródek. Słuchajno, panie, gdybyś ty, zamiast siedzieć w swoim sklepie i oszukiwać kupujących, poszedł był z drugimi na wojnę, i gdybyś podobnie jak komendant przelewał swoją krew we wszystkich czterech częściach świata, czybyś był stawiał domy w Paryżu? co? O! widzielibyśmy to, otóż, jaka to sprawiedliwość.