Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/240

Ta strona została skorygowana.

wiał samego, jak przed twoją podróżą, to nigdy od ciebie nie przyjmę, nic a nic.
— Mój wuju, posłuchaj mnie...
— Jeszcze ci tylko dwa miesiące urlopu pozostają, z tych ja pragnę korzystać. Poco tak pracować, jak ty pracujesz? Może myślisz, że z takim podskarbim, jak mama Barbancon, moja kasa nie jest zawsze dobrze opatrzona? Przed trzema dniami zapytałem ją: Cóż tam, pani marszałkowa, jakże stoją nasze finanse? Bądź pan spokojny, mój panie, odpowiedziała mi, jeżeli już nic nie będzie, to się zawsze jeszcze coś znajdzie. Zdaje mi się, że jeżeli kasjer tak odpowiada, to można być zupełnie spokojnym.
— Dobrze, mój wuju — rzekł Oliwier, pragnąc przerwać tę rozmowę, która go zasmucała i mieszała zarazem — przyrzekam ci, opuszczać cię w przyszłości tak rzadko jak tylko będzie można. Teraz pomówmy o czem innem... Czy mógłbyś dzisiaj przyjąć Geralda?
— O niezawodnie! jakież dobre i uczciwe serce ma ten młody książę! Kiedy pomyślę, że on w czasie twego oddalenia odwiedził mnie kilka razy i przynosił z sobą cygara. Cierpiałem wtedy boleści, piekielne boleści, ale on zawsze balsam pociechy przykładał na moje rany. Niema Oliwiera, mój komendancie, mówił do mnie ten zacny chłopiec, przeto moim jest obowiązkiem odbywać przy panu honorową wartę.
— Dobry Gerald — rzekł Oliwier wzruszony.
— O! niezawodnie, dobry i szlachetny, bo pomyślawszy tylko, że młody człowiek takiego jak on stanu, porzuca swoje zabawy, swoje kochanki, swoich przyjaciół, ażeby jednę albo dwie godziny spędzić ze starym, jak ja, paralitykiem, to jest dowodem szlachetnego serca; ale nie jestem ja zarozumiały, nie łudzę się bynajmniej tą myślą, jakoby on mnie dla mnie samego odwiedzał; nie, on to czynił dla ciebie, mój chłopcze kochany, ponieważ wiedział, że ci to zrobi przyjemność.