— Co mnie tam! Alboż ja handluję fortepianami? Czy ja wiem, cobym za niego mógł dostać? Ja o tem nie chcę wiedzieć! — Mnie trzeba płacić komorne gotówką, nie fortepianami.
— Ależ, mój Boże, ja nie mam pieniędzy, wszakże oddaję panu mój fortepian, który daje mi utrzymanie, cóż mogę więcej uczynić?
— Ja się tak złapać nie dam. Panna masz pieniądze, ja wiem o tem. Zastawiłaś u mojej ciotki swoje srebra i zegarek, czy nie prawda? wszakże je tam zaniosła moja odźwierna. O! moja panno, ze mnie nie można tak żartować.
— Ah! mój panie, ta mała kwota, którą mi pożyczono została wydaną...
Herminja nie mogła dokończyć. Gdyż w tej właśnie chwili, ujrzała stojącego pod drzwiami pana de Maillefort, który już od pewnego czasu był świadkiem tej sceny.
Ujrzawszy gwałtowne wzdrygnienie się dziewicy i jej zdziwione spojrzenie, które zwróciła ku drzwiom, pan Bouffard obrócił się także, i równie jak sama Herminja zdumiał się widokiem garbatego.
Nareszcie margrabia wszedł do pokoju, ukłonił się księżnej z jak największem uszanowaniem i powiedział:
— Przepraszam panią jak najmocniej, że w taki sposób przybywam do jej mieszkania; ale zastałem te drzwi otwarte, ponieważ zaś spodziewam się, że pani zezwolisz na chwilę rozmowy ze mną, idzie tu bowiem o przedmiot wielkiej wagi, przeto pozwoliłem sobie wejść do pokoju pani.
Po tych słowach, wyrzeczonych z równą grzecznością jak uszanowaniem, margrabia zwrócił się do pana Bouffard i zmierzył go wzrokiem tak dumnym, że ten z początku stanął przed tym małym garbatym człowiekiem jak odurzony, jak przestraszany; następnie zaś powiedział do niego:
— Prosiłem właśnie panią, ażeby mi raczyła poświęcić chwilkę czasu.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/266
Ta strona została skorygowana.