Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/270

Ta strona została skorygowana.

młodej artystki, która blada, wzruszona i z oczyma spuszczomemi stała przed kominkiem.
Jednym, badawczym i przenikliwym rzutem oka na pokój księżnej, margrabia dostrzegł wykształcony smak, porządek i nadzwyczajną czystość tego skromnego mieszkania; spostrzeżenie to, jak równie mowa pani de La Rochaigue o szlachetnej bezinteresowności młodej panienki, wzbudziły w margrabim jak najkorzystniejsze mniemanie o Herminji; przekonany niemal, że znalazł w niej osobę, której tak troskliwie szukał, starał się w jej powabnych rysach odkryć jakieś podobieństwo z rysami pani de Beaumesnil, i zdawało mu się, że je też odkrył.
Rzeczywiście, nie będąc rażąco podobną do swej matki, Herminja była blondynką, jak ona, miała niebieskie oczy, jak ona, a jeżeli główne rysy jej twarzy niezupełnie przypominały rysy pani de Beaumesnil, istniało przecież pomiędzy matką i córką to, co zowią zwykle typem familijnym, i co w oczach tak bezstronnego spostrzegacza, jakim był pan de Maillefort, było uderzającem.
Zdjęty wzruszeniem, które można sobie łatwo wyobrazić, zbliżył się do Herminji, która zdziwiona milczeniem oraz ciekawem i tkliwem spojrzeniem garbatego, coraz większym miotana była niepokojem.
— Pani — rzekł nareszcie uprzejmym i ojcowskim tonem — wybacz mi pani moje milczenie; ale doprawdy, nie umiem opisać, jakie wzbudzasz pani we mnie zajęcie.
Przy tych słowach głos pana de Maillefort tak był wzruszony, że dziewica z większem jeszcze spojrzała na niego zdziwieniem i rzekła z obawą:
— Ale to zajęcie, panie!
— Jakim przypisać je należy powodom;, nieprawdaż? Ja ci to zaraz powiem, moje kochane dziecię; tak jest — dodał garbaty, odpowiadając na pewne poruszenie Herminji — tak, proszę bardzo, pozwól mi cię pani tak nazywać; mój wiek, i mogę pani jeszcze raz powtórzyć, to zajęcie, to współczucie, jakie we mnie obudzasz, nadawałyby