Herminja, która już odzyskała spokój i zimną krew, mówiła o tem wszystkiem i
z taką swobodą, że nareszcie sam margrabia pomyślał, iż się omylił i niesłusznie miał w podejrzeniu panią de Beaumesnil; lecz przyszła mu jeszcze nowa myśl, i powiedział:
— Przypuśćmy jednak, że nieszczęście i zalety tej sieroty są jedynym powodem tego współczucia, jakie okazała pani de Beaumesnil dla niej, nie mogłyż te same powody odnosić się do ciebie, moje lube i zacne dziecię? Czemużbyś to nie ty miała być tą, którą mi poleciła hrabina?
— Zbyt krótko znałam panią de Beaumesnil, ażebym sobie mogła zasłużyć na taki dowód jej dobroci, panie margrabio; a potem, ponieważ hrabina nie wymieniła mojego nazwiska, przeto zwracam się do delikatności pańskiej. Mogęż przyjąć tak znakomity podarunek, jedynie na zasadzie prostego domysłu pana, jakoby on dla mnie był przeznaczony?
— Tak, gdybyś pani nie zasłużyła na ten podarunek.
— A jakimże sposobem mogłam sobie na niego zasłużyć, panie margrabio?
— Przez tę troskliwość, jaką pani okazywała hrabinie, przez tę ulgę, jakąś jej przyniosła w ciężkich boleściach; dlaczegóż ona nie uznała tej troskliwości?
— Nie rozumiem pana.
— Testament hrabiny obejmuje kilka zapisów. Pani tylko jesteś w nim zapomniana.
— Bo nie miałam prawa do żadnego zapisu, panie margrabio; ja zostałam już wynagrodzoną.
— Przez panią de Beaumesnil?
— Przez panią de Beaumesnil — odpowiedziała Herminja pewnym głosem.
— Tak, powiedziałaś to pani także pani de La Rochaigue, kiedyś jej wspaniałomyślnie...
— Kiedym jej odniosła pieniądze, które do mnie nie należały; oto jest wszystko.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/278
Ta strona została skorygowana.