teraz strumieniem trysnęły z oczu. — Potem zwróciła swe piękne, łzami zalane oblicze do garbatego, który był niemym świadkiem tej sceny i rzekła do niego głosem błagającym: — O! błagam pana usilnie, panie margrabio, nie wierz pan, ażebym zasłużyła na taką obelgę!
— Margrabia! — powtórzył Bouffard zcicha i natychmiast.zdjął kapelusz, który dotąd zatrzymał na głowie.
Pan de Maillefort zbliżył się do Herminji z pociechą w duszy, jakgdyby zdjęła mu z serca przykry ciężar, uprzejmie wziął obie jej ręce, i odpowiedział głosem ojcowskiego przywiązania:
— Wierzę ci, wierzę! moje kochane i szlachetne dziecię; nie zniżaj się do żadnych usprawiedliwień. Twoje łzy, szczerość twojego głosu, twoje szlachetne oburzenie, wszystko przekonywa mnie, że mówisz prawdę, że mimo twej wiedzy, wyświadczono ci tę upokarzającą przysługę.
— Rzeczywiście, ja, który przecież codziennie przychodzę do mojego domu — rzekł pan Bouffard prawie wzruszony — nigdy jednak nie spotkałem w nim tego przystojnego jegomości — ale cóż panna chce, kochana panienko, komorne już teraz zapłacone, trzeba się pocieszyć. Alboż to mało jest takich, którzy by chętnie w ten sposób chcieli być upokorzeni. He, he, he! — dodał Bouffard śmiejąc się głupkowato.
— Pan nie możesz zatrzymać tych pieniędzy! — zawołała Herminja — proszę pana bardzo, sprzedaj pan sobie mój fortepian, moje łóżko, wszystko, co posiadam; ale na miłość boską zwróć pan te pieniądze temu, kto ci je dał... Jeżeli je pan zatrzymasz, wtedy na mnie spadnie cała hańba!
— Ależ posłuchaj panna chwilkę. Do licha! jakaż to panna porywcza — powiedział pan Bouffard — ja nie czuję się wcale obrażonym, że mi zapłacono komorne; lepsze jest: mam, niż: będę miał, a potem, gdzież ja znajdę tego jegomości, ażeby mu zwrócić jego pieniądze? Jest przecież środek zaradzenia wszystkiemu. Skoro panna zoba-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/283
Ta strona została skorygowana.