ją saperską brodą i piętnastu frankami za bilet! — zawołał Bouffard — dziękuję panu margrabiemu za dobrą radę. — Następnie pan Bouffard zwrócił się do Herminji i dodał: — a więc, kochana panienko, zaczniemy pojutrze o godzinie drugiej, wtedy właśnie przypada lekcja Kornelji.
— O godzinie drugiej, mój panie; będę punktualną, przyrzekam to panu.
— I dziesięć franków tygodniowo.
— Tak, a nawet jeszcze mniej, jeżeli pan sobie życzysz.
— Czyżbyś panna chciała przychodzić za osiem franków?
— Dobrze, panie — odpowiedziała Herminja, uśmiechając się mimowolnie.
— A więc, dobrze, zgoda; osiem franków, liczba okrągła — dodał były kupiec korzenny.
— Co pan robisz, panie Bouffard, taki bogaty właściciel, jak pan, powinien więcej dbać o swoją godność — rzekł margrabia — jakto! zapewne jesteś pan wyborcą, może nawet oficerem gwardji narodowej, bo zdajesz mi się pan być zdolnym do takiego stopnia.
Pan Bouffard z dumą podniósł głowę, wystawił naprzód swój ogromny brzuch i rzekł z przyciskiem, salutując po wojskowemu:
— Jestem podporucznikiem trzeciej kompanji drugiego bataljonu pierwszej dywizji.
— Tem większy powód, kochany panie Bouffard — odpowiedział garbaty — idzie tu o zachowanie godności twojego stopnia.
— Prawda jest, panie margrabio; powiedziałem już dziesięć franków, a zatem, niech zostanie dziesięć franków; nigdy jeszcze nie uchybiłem własnemu słowu. Postaram się także wynaleźć tego dobroczynnego panicza: może on się jeszcze gdzie kręci koło mojego domu, ażeby tu powrócić; ale ja podam raczej matce Moufflon, mojej
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/287
Ta strona została skorygowana.