Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/302

Ta strona została skorygowana.

gorliwie i robota posuwa się żwawo. Jestem naczelnym wodzem tych poczciwych wyrobników i mularzy, których tam widzisz na dole. W Afryce wysadziliśmy mury w powietrze, tu przeciwnie, budujemy nowe... Może przyszedłeś oglądać nasze prace?
— Tak jest, mój drogi, przyszedłem z ciekawości, jak każdy próżniak paryski.
— Dobrze, dobrze, jeżeli sobie życzysz, mogę cię wszędzie oprowadzić.
— Dziękuję ci, kochany Comptois. Za kilka dni przyjdę przypomnieć ci tę obietnicę.
— Wybornie! tylko pamiętaj dotrzymać słowa. Przyjdź do mnie bez żadnych ceremonij, zjemy sobie śniadanie razem w tym oto namiocie, gdyż mój obóz jest tam na dole, przypomni ci to nasze dawne biwaki; a przytem, znajdziesz także w obozie kilka beduinek. Ah! mój Boże! właśnie przychodzi mi na myśl, czy przypominasz sobie owego Clarvill’a, który był porucznikiem Spahów, a potem niespodzianie podał się do dymisji, ażeby w rok później pojedynkować się z pułkownikiem Duval, którego tak niemiłosiernie porąbał? — Clarville? waleczny chłopak, pamiętam go bardzo dobrze.
— Właśnie ten sam! kiedy wziął dymisję, posiadał tylko maleńką rentę, której go jeszcze pozbawił jakiś bankrut, i gdybym go nie był spotkał przypadkiem, byłby umarł z głodu. Na szczęście, zrobiłem go dozorcą budowli, i teraz ma się przynajmniej z czego utrzymać.
— Biedny chłopiec, jakże to dobrze.
— Niezawodnie, tem więcej, że się ożenił; małżeństwo ze skłonności, to jest bez żadnego majątku; a do tego jeszcze dwoje małych dzieci. Możesz sobie zatem wyobrazić jego położenie; ma on wprawdzie pewne utrzymanie; ale ileż trudów musi ponosić! Odwiedziłem go, mieszka w jednej wąskiej uliczce na samym końcu Monceau.
— Na końcu ulicy Monceau? — powtórzył Gerald —