doprawdy, muszę go także odwiedzić, tego poczciwego Clarvilla.
— Rzeczywiście! wielką mu przez to zrobisz przyjemność, kochany Senneterre; bo nieszczęśliwego rzadko kto odwiedzi.
— Powiedzże mi numer jego mieszkania.
— Na całej uliczce niema innego domu, przekonasz się sam, jaka to niedola; cała rodzina mieszka w dwóch nędznych izdebkach. Ah! do djabła! otóż znowu bębnią — rzekł kapitan Comtois — muszę cię, kochany Senneterre, opuścić, ażeby zrobić apel moich ludzi. A więc, do zobaczenia, pamiętaj o twojem przyrzeczeniu.
— Spuść się na moje słowo.
— Więc mogę powiedzieć temu poczciwemu Clarville, że go odwiedzisz?
— Pójdę do niego, może nawet zaraz jutro.
— Tem lepiej, uradujesz go bardzo. Bądź zdrów, Senneterre.
— Bądź zdrów, mój kochany, do prędkiego zobaczenia.
— Do prędkiego zobaczenia. A nie zapomnij adresu naszego Clarvilla.
— Nie zapomnę, bądź tego pewien — pomyślał Gerald — uliczka, gdzie się znajduje jego mieszkanie, powinna przytykać do tego samego domu, w którym widziałem przed chwilą tę śliczną dziewczynę.
Podczas kiedy kapitan podwoił kroku, zdążając do miejsca, na którem stało kilkanaście drewnianych szop, Gerald długo jeszcze przechadzał się samotny i w pewnem gorączkowem wzruszeniu.
Słońce zbliżyło się już ku zachodowi, kiedy się nareszcie zbudził ze swego marzenia.
— Nie wiem, co to z tego wszystkiego będzie — powiedział do siebie — lecz tym razem, a jest to po raz pierwszy w życiu mojem, czuję wyraźnie, że jestem prawdziwie, tak, prawdziwie zakochany!
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/303
Ta strona została skorygowana.