Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/31

Ta strona została skorygowana.

bąszczy. Nie lubiłem go nigdy, ponieważ wszystko czynił, ażeby ubóstwo pogardą otoczyć.
— A potem, on z natury był okrutny — dodał Gerald — przypominasz sobie owe młode ptaszki, którym oczy szpilką powykłuwał, ażeby zobaczyć, jak też potem będą latały?
— Niegodziwiec! — zawołał weteran z obrzydzeniem, buchnąwszy kilka razy wielkiemi kłębami dymu. — Taki człowiek powinien w psiej skórze być pochowanym, jeżeli go pierwej nie powieszą.
— Zdaje mi się, że pańska przepowiednia, mój komendancie, zostanie spełniona — rzekł Gerald z uśmiechem, poczem odwrócił się do Oliwiera. — Bardzo się zdziwisz skoro ci opowiem, co się przytrafiło panu Celestynowi de Macreuse. Kiedym wyszedł ze służby, rozpocząłem moje dawne życie paryskie. Zdaje mi się, żem ci już mówił, jak to w naszym świecie, wiesz, że my się tak na przedmieściu St. German wzajemnie nazywamy, ludzie trudni są w wyborze towarzystwa; wyobraź sobie moje zdumienie, kiedym pewnego razu, w salonie mojej matki usłyszał głos lokaja meldującego pana de Macreuse. Był to nasz dawny kolega. Zachowałem tak przykre wrażenie o tym niegodziwym człowieku, że zbliżyłem się do mej matki i powiedziałem: Dlaczego, moja mamo, przyjmujesz u siebie tego pana, który ci dopiero co złożył swoje uszanowanie, tego ogromnego blondyna albo raczej żółtaka? — Przecież to jest pan de Macreuse, odpowiedziała, moja matka z pewnem poszanowaniem. — A cóż tak zaszczytnie przemawia za tym panem de Macreuse, moja mamo kochana? Jeszcze go nigdy u ciebie nie widziałem? — Nie, bo właśnie powrócił z długiej podróży, odpowiedziała mi. Jest to młody człowiek, bardzo wykształcony, odznaczający się przykładają pobożnością, i obok tego założyciel towarzystwa świętego Polikarpa. — Do djabła! a jakież to jest, to towarzystwo, moja mamo? — Jest to pobożne towarzystwo, którego celem jest zachęcać ubogich, ażeby z uległością znosili swą nędzę; towarzystwo przekonywając ich, że im