— Wytłumacz się jaśniej.
— Wiadomo pani, że z jej buduaru jest wejście do mojego pokoju.
— Cóż stąd?
— Obok mojego pokoju jest obszerna izba, w której stoją szafy z pani sukniami.
— Cóż dalej?
— Z tej izby wychodzą drzwi, — prowadzące na małe schodki, to jest trzecie oprócz tych dwóch pobocznych, o których pani już wspomniałam, a na które dotąd nie zwróciłam mojej uwagi.
— Gdzież te schodki wychodzą?
— Prowadzą one do małych zamkniętych drzwi, które jak mi się zdaje, wychodzą z boku pałacu prosto na ulicę.
— Więc temi drzwiami — rzekła panna de Beaumesnil z żywością — wyjdziemy prosto na ulicę?
— Tak, pani, i nie powinno to pani wcale dziwić, gdyż prawie wszystkie pałace tej części miasta opatrzone są podobnemi tajemnemu drzwiami, prowadzącemu do pokojów sypialnych, ponieważ dawniej damy dworskie...
— Damy dworskie? — zapytała Ernestyna ochmistrzynię z taką szczerością, że ta, spuściwszy oczy przed niewinnym wzrokiem dziewicy, a obawiając się, ażeby nie zaszła zbyt daleko, i nie wywarła szkodliwego wpływu na zaufanie Ernestyny, dodała tylko:
— Nie będę już pani nudzić podobnemi plotkami.
— Ma pani słuszność. Ale jeżeli te drzwi wychodzące na ulicę są zamknięte, jakże je otworzymy?
— Zdawało mi się, że one wewnątrz są zaryglowane i zamknięte. Lecz uspokój się pani, mam całą noc przed sobą, a jutro rano spodziewam się, że przyniosę pani pomyślną wiadomość.
— A więc do jutra, moja kochana Lainé. Jeżeli pani uważasz za potrzebne uprzedzić panią Herbaut, że jej zamierzasz przedstawić jednę ze swoich krewnych, nie zaniedbajże tego uczynić.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/310
Ta strona została skorygowana.