— Zrobię tak, chociaż to nie jest koniecznie potrzebnem. Gdyż na moją rekomendację zostanie pani przyjętą, jak ja sama; ludzie niższego stanu nie robią z sobą takich ceremonij.
— Dobrze, zatem rzecz skończona. Ale powtarzam pani jeszcze raz, że wymagam największego milczenia; przyszłość twoja od tego jedynie zależy.
— Możesz mnie pani porzucić, wyrzec się mnie, jako kobiety niegodnej, jeżeli nie dotrzymam mego słowa.
— Bardzo mnie to ucieszy, jeżeli panią będę mogła wynagrodzić. Zajmij się zatem temi drzwiami... i... do zobaczenia.
— Ah mój Boże! pani, jakżeż to wszystko jest dziwne!
— Co pani przez to rozumie?
— Mówię właśnie o pani żądaniu wprowadzenia jej do domu mojej przyjaciółki. Nigdy nie byłabym myślała, ażeby pani mogła przyjść podobna myśl. Zresztą jestem spokojna — dodała ochmistrzyni głosem poważnym i z pewnym namysłem — znam panią dostatecznie i wiem dobrze, że nie chciałabyś kobiety biednej, jaką ja jestem, namówić do nieprzyjemnego lub szkodliwego kroku; i gdybym nie śmiała zadać pani pytania, tobym się nie mogła nigdy dowiedzieć, właśnie dlatego, że nie mam nikomu ani słowa wspomnieć, dlaczego pani...
— Dobranoc, moja kochana Lainé — rzekła panna de Beaumesnil, podnosząc się z krzesła i przerywając ochmistrzyni — jutro rano powiesz mi, jakie odkrycie zrobisz dzisiejszej nocy.
Uszczęśliwiona, że nareszcie pomiędzy jej młodą panią a nią istnieć będzie jakaś tajemnica, mająca być zakładem jej zaufania, które jej miało zapewnić przyszłość, ochmistrzyni oddaliła się z radością w sercu.
Panna de Beaumesnil pozostała sama w pokoju. Zamyśliwszy się kilka chwil, otworzyła następnie album w którym zapisywała swój dziennik prowadzony na cześć pamięci swej matki, i umieściła w nim co następuje.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/311
Ta strona została skorygowana.