więcej cierpią na ziemi, tem szczęśliwsi będą w przyszłem życiu. — Jeżeli to nie jest prawda, to przynajmniej dobry pomysł, rzekłem do mej matki z uśmiechem. Ale zdaje mi się, że ten człowiek ma zanadto rumiane lica i zbyt czerwone uszy, ażeby mógł rozprawiać o korzyściach niedostatku i cierpienia w życiu doczesnem. — Mój synu, rzekła moja matka uroczyście; w tych sprawach nie żartuję nigdy. Najczcigodniejsze osoby przystąpiły do dzieła pana de Macreuse, który dla dopięcia zamierzonego celu okazuje prawdziwie apostolską gorliwość. Ale otóż i on nadchodzi, przedstawię cę jemu. — Moja matko, zawołałem z pośpiechem, proszę cię nie czyń tego, byłbym zmuszony okazać się niegrzecznym. Jegomość ten nie podoba mi się, a to, co ja wiem o nim, czyni mój wstręt do niego niezwyciężonym. Byliśmy razem w szkołach, i... Nie mogłem więcej mówić, gdyż Macreuse zbliżył się do mej matki, a ja pozostałem przy niej. — Kochany panie de Macreuse, rzekła głosem jak najsłodszym do swego protegowanego, rzucając na mnie surowem spojrzeniem, przedstawiam panu mojego syna, dawniej pańskiego towarzysza szkolnego, który pragnie odnowić znajomość z panem. Macreuse ukłonił mi się bardzo nisko i rzekł: Przez pewien przeciąg czasu byłem nieobecny w Paryżu i nie wiedziałem wcale o powrocie pana do Francji; nie spodziewałem się zatem, ażebym dzisiaj mógł mieć zaszczyt spotkać pana u jego mamy; rzeczywiście byliśmy razem w szkołach... i... O! tak, prawda, mój panie, powiedziałem, przerywając dalszą jego mowę, i, jeżeli sobie dobrze przypominam, szpiegowałeś nas pan zawsze ze strony profesorów, za grosz zjadałeś pan po sześć chrabąszczy, i szpilką wykluwałeś oczy młodym ptaszętom; a robiłeś to pan zapewne w tej błogiej nadziei, że ich cierpienia zostaną im w przyszłem życiu policzone?
— Wybornie — zawołał komendant, śmiejąc się głośno.
— I cóż Macreuse odpowiedział na to? — zapytał Oliwier.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/32
Ta strona została skorygowana.