Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/330

Ta strona została skorygowana.

mój Boże, panie de Senneterre! zawołała pani de La Rochaigue z wielkiem zdziwieniem. Przecież to pan de Tilleu przejechał. — Więc cóż stąd? — On się panu ukłonił. — Prawda, spotkała mnie ta nieprzyjemność, odpowiedział pan de Senneterre z uśmiechem. — A pan nie odpowiedziałeś na jego ukłon? — Nie, pani, ja się już nie kłaniam panu de Tilleu. — A jednak wszyscy mu się kłaniają! — To bardzo niesłusznie. — Dlaczegóż to, panie de Senneterre? — Jakto? dlaczego? A jego zajście z panią de...
„Lecz nie dokończył słów swoich, w czem zapewne przeszkodziła mu moja obecność; a zwróciwszy się następnie do pani de La Rochaigue, dodał: Czy pani wiesz o jego postępku z pewną margrabiną? — Bezwątpienia. — Otóż, pani, człowiek, który tak nikczemnie, tak podle postępuje, jest nędznikiem, a ja nigdy nie kłaniam się takim ludziom. — Jednak w świecie przyjmują go, rzekła pani de Mirecourt. — Tak, dlatego, że prowadzi najznaczniejszy dom w Paryżu, odpowiedział pan de Senneterre, i ponieważ każdy pragnie u niego bywać, i bywa także, a jednak to jest niegodne. — Ah! panie Geraldzie, zawołała pani de Mirecourt, zbyt wielki z pana rygorysta. — Ja! odpowiedział pan de Senneterre z uśmiechem, ja, rygorysta, jakaż to okropna potwarz! Dowiodę pani, że jest zupełnie przeciwnie; proszę bardzo, przypatrz się pani dobrze temu małemu kabrjoletowi, który ku nam nadjeżdża, i... — Geraldzie, zawołała żywo pani de Senneterre, która spojrzawszy na mnie, skinęła na swego syna; ja zaś prawie machinalnie zwróciłam głowę w stronę skąd nadjeżdżał powóz wskazany przez pana de Senneterre, w którym siedziała jakaś młoda i bardzo piękna kobieta, ścigająca go ciekawym wzrokiem.
„Na głos swej matki i spojrzenie, które na mnie zwróciła, pan de Senneterre ugryzł się tylko w usta i odpowiedział z uśmiechem: — Masz słuszność, kochana matko, aniołowie byliby zbyt nieszczęśliwi, gdyby się dowiedzieli. że są także i szatany na świecie.