ność porównała z postawą i ujmującą swobodą księcia de Senneterre.
„Na drugi dzień po naszej przejażdżce na Polach Elizejskich, udałam się z moim opiekunem do ogrodu Luksemburgskiego, jakem mu to poprzednio obiecała. Zwiedziliśmy już oranżerje i piękne plantacje róż, gdy następnie spotkaliśmy jednego z przyjaciół pana de La Rochaigue; przedstawił mi go mój opiekun, zdaje mi się pod nazwiskiem barona de Ravil. Towarzyszył on nam chwilkę czasu, ale później wydobywszy zegarek, powiedział do pana de La Rochaigue: Proszę mi przebaczyć, że muszę opuścić państwo; ale nie chciałbym się spóźnić na dzisiejsze sławne posiedzenie. — Jakie posiedzenie? zapytał mój opiekun. Jakto! baronie, pan nie wiesz, że dzisiaj pan de Mormand będzie mówić? — Czy być może? — Niezawodnie; dzisiaj cały Paryż znajduje się w izbie parów, bo kiedy pan de Mormand mówi, to jest rzadkie zjawisko. — Wierzę temu bardzo, ale bo jakiż to zadziwiający talent! odpowiedział mój opiekun. Jest to człowiek, który nieomylnie lada chwila zostanie ministrem. Ah! jaka szkoda, żem wcześniej o tem nie wiedział. Jestem przekonany, kochana pupilko, że to posiedzenie byłoby panią zajęło, pomimo dzieciństw, jakie ci moja żona nagadała. Byłaby mnie ona niezawodnie posądziła o podejście, gdybym ją mógł był nakłonić do przybycia na dzisiejsze posiedzenie. — Ale jeżeliby pani miała najmniejszą ochotę, rzekł pan de Ravil do mego opiekuna, w takim razie gotów jestem na rozkazy państwa... gdyż właśnie gdym spotkał się z wami, oczekiwałem na moją kuzynkę i jej męża, którzy zapewne już nie przyjdą; zaopatrzyłem się w bilety do wygodnej loży, jeżelibym więc mógł państwu służyć... — Na honor! cóż pani na to powie? — Zastosuję się zupełnie do życzenia pana, a przytem zdaje mi się, dodałam ze względu na mego opiekuna, że posiedzenie parów musi być bardzo zajmujące. — A więc dobrze! przyjmuję twą ofiarę, kochany panie de Ravil, odpowiedział pan de La Rochaigue z zapałem, bę-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/332
Ta strona została skorygowana.