dobrego wyświadczyć, bo... I nie dokończywszy słów swoich, mój opiekun powiedział do pana de Ravil: — Ah! mój Boże! Wszakże to on! tam w tej samotnej alei! Patrz pan, przechadza się sam jeden i ogląda kwiaty. — Kto taki? baronie? — Pan de Mormand, patrzajże pan! — Rzeczywiście, odpowiedział de Ravil, tak to on, to de Mormand, przychodzi tu, zapomnieć o swoim świeżo odniesionym triumfie, ażeby wytchnąć po wielkich pracach politycznych, poprzestając na oglądaniu kwiatów, rzeczy najprostszej w świecie. Zresztą, jego świetne powodzenie jest także dowodem jego pięknych i rzadkich skłonności. Czego on szuka? samotności i kwiatów. — Czy znasz baronie, pana de Mormand? zapytał mój opiekun. — Bardzo mało, spotykam go czasem w towarzystwie. — Ale znasz go przynajmniej tyle, ażeby go zaczepić, nieprawdaż? — O! ma się rozumieć. — Wybornie! zatem idź pan do niego i powinszuj mu odniesionego zwycięstwa; my pójdziemy za panem i przypatrzymy się zbliska temu wielkiemu mężowi. Cóż pani powiesz na ten nasz spisek, panno Ernestyno? — Pójdę z panem, gdzie tylko zechcesz; przyjemną jest rzeczą widzieć człowieka tak znakomitego, jakim zdaje się być pan de Mormand.
„Poczem udaliśmy się inną ulicą, prowadzeni przez pana de Ravil, stanęliśmy wkrótce w alei, w której znajdował się nasz mówca; na grzeczności i pochwały, któremi go obsypał pan de Ravil, a przy tej sposobności i mój opiekun de Mormand odpowiadał z największą skromnością i prostotą, przemówił do mnie dwa czy trzy razy bardzo uprzejmie, a po krótkiej rozmowie, pozostawiliśmy go w jego samotnej przechadzce. — Ktoby to pomyślał, rzekł de Ravil, że ten człowiek tak skromnej powierzchowności, będzie może przed upływem sześciu miesięcy rządzić całą Francją! — Powinieneś był powiedzieć, kochany baronie, odpowiedział mój opiekun, powierzchowności tak odznaczającej się, gdyż pan de Mormand za pierwszem spojrzeniem robi wrażenie wielkiego człowieka; jest on otwarty,
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/335
Ta strona została skorygowana.