kogo nie jest kochany — powiedziała Ernestyna, mimowolnie ulegając wpływom swoich smutnych myśli.
Dziewica wymówiła te słowa z wyrazem takiej melancholji, i na jej twarzy taka malowała się boleść, że Herminja była widocznie wzruszona.
— Biedne stworzenie! — pomyślała księżna — zapewne nie jest lubiana przez swą rodzinę, a ten rodzaj upokorzenia, jakie musiała uczuć, widząc się tak przez wszystkich opuszczoną, pomnożył jeszcze jej smutek, gdyż nie przyszło mi to na myśl, widząc ją tak samotną na sofie, że była wystawiona na spojrzenia całego towarzystwa, a może nawet na jego szyderstwa.
Przypadek stwierdził domysły Herminji.
Figury kontredansa sprowadziły ową brzydką panienkę i jej tancerza w papuzich rękawiczkach napowrót przed Ernestynę; księżna dostrzegła spojrzenie politowania, jakiem wybrana rzuciła na pozostawioną.
I panna de Beaumesnil dostrzegła to spojrzenie. Zdawało jej się, że dla każdego była tylko przedmiotem szyderczego politowania, a myśl ta była dla niej nader bolesna.
Łatwo sobie teraz wyobrazić jej wdzięczność dla Herminji, kiedy ta starając się uśmiechnąć do niej, powiedziała:
— Czy pani pozwoli mi pomówić ze sobą otwarcie?
— O, mój Boże! z całego serca.
— Dobrze więc, lecz zdaje mi się, że tu nadzwyczajnie gorąco. Jeżeli pani sobie życzy, przejdziemy na chwilę do pokoju pani Herbaut.
— Dziękuję pani, dziękuję — rzekła Ernestyna, powstawszy szybko i spojrzawszy na Herminję wdzięcznym wzrokiem, w którym drżała łza wzruszenia. — Dziękuję z całego serca — dodała pocichu.
— Jakto, dziękuję pani? — zapytała Hermimja zdziwiona, podając jej swą rękę. — Przeciwnie, to ja powinnam pani dziękować, że z mojej przyczyny opuszczasz salę balową.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/359
Ta strona została skorygowana.