odpowiedziała głosem, na który ścisnęło się moje serce: „Jest, to równie smutnem, jak szukanie prawdziwego przywiązania, kiedy kto przez nikogo nie jest kochanym“.
— Pani — rzekła Ernestyna zmieszana.
— O! kiedyś pani to mówiła, wyglądałaś bardzo smutno; nie możesz tego zaprzeczyć. Nie dałamże pani pierwszego doznała wzruszenia.
— Prawda. Byłabym niewdzięczną, gdybym nie poszła za tym przykładem.
— A więc — rzekła Herminja z pewnem wahaniem — pozwól mi pani zadać jedno pytanie, lecz, proszę, nie przypisuj go próżnej ciekawości; zapewne nie doznajesz pani od swoich takiej miłości, jakiejbyś pragnęła?
— Jestem sierocą — odpowiedziała panna de Beaumesnil głosem tak tkliwym, że Herminja zadrżała i jeszcze większego doznała wzruszenia.
— Sierotą! — zawołała — sierotą!! Ah! rozumiem panią, gdyż i ja...
— I pani jesteś sierotą?
— Tak jest.
— O jakież to szczęście — rzekła Ernestyna z zapałem. Lecz pomiarkowawszy, że ten mimowolny okrzyk, mógłby się wydawać dziwacznym, dodała — przebacz mi, pani, przebacz! lecz...
— I ja panią odgadłam — odpowiedziała Herminja z radosnym uśmiechem. Jakież to szczęście miało znaczyć: ona wie jak smutnym jest los sieroty i może mnie pokocha, może znajdę u niej tę miłość, której nigdzie nie mogę pozyskać. Nieprawdaż? — odparła Herminja, podając obie ręce Ernestynie. — Nieprawdaż, ja odgadłam panią?
— Ah! tak jest, tak! — odpowiedziała Ernestyna, coraz bardziej ujęta temi pociągającemi słowy Hermiinji. — Byłaś pani dla mnie tak dobrą, zdajesz się być tak szczerą, że pragnę usilnie zjednać sobie miłość pani; ale jest to tylko życzenie, gdyż nie śmiem powiedzieć, nadzieja — mó-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/361
Ta strona została skorygowana.