do naszego wzajemnego zbliżenia; jesteśmy obie sierotami, a to już jest niejakim węzłem między nami.
— Tak — rzekła księżna, ściskając ręce Ernestyny — jest to dwakroć drogim dla nas węzłem, jeżeli nie może istnieć między nami inny.
— Więc pani może mi ofiarować miłość swą? — powiedziała Ernestyna w nadmiarze szczęścia, oddając Herminji serdeczne uściśnienie — swą miłość jednodniową?
— Pierwej — rzekła księżna — nie znając jeszcze pani, byłam wzruszona jej przykrem położeniem. Teraz, zdaje mi się, że panią kocham, bo widzę, że masz dobre serce.
— O! nie zdoła pani sobie wystawić, jaką te słowa są dla mnie pociechą — zawołała panna de Beaumesnil — nigdy też nie okażę się niewdzięczną, przysięgam pani.
— Ale zaraz prawie dodała: — pani?... nie, zdaje mi się teraz, że z trudnościąby mi przychodziło używać tego wyrazu.
— I dla mnie byłoby równąż przykrością odpowiadać tak ceremonjalnie — rzekła księżna. — Nazywaj mnie zatem pani Herminją, pod warunkiem jednak, że ja nazywać cię będę?...
— Ernestyną.
— Ernestyną! — zawołała Henminja ze zdziwieniem, przypomniawszy sobie, że takie było imię jej siostry, imię które hrabina de Beaumesnil kilka razy wspominała wobec młodej artystki, rozmawiając z nią o swej ukochanej córce. — Twoje imię jest Ernestyna — dodała Herminją — mówiłaś dopiero o węzłach jakie nas łączą, otóż teraz jeszcze jeden więcej przybywa między nami.
— Jakto?
— Osoba, dla której czułam pełne szacunku przywiązanie, miała córkę z takiemże samem imieniem.
— Widzisz więc Herminjo — rzekła panna de Beaumesnil — ile to mamy powodów, ażeby się kochać wzajemnie; a ponieważ jesteśmy już przyjaciółkami, przeto
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/363
Ta strona została skorygowana.