moc Ernestynie — nie jesteś we własnym domu, a krewna twoja daje ci to dotkliwie uczuć.
— Tak jest! — zawołała panna de Beaumesnil uradowana takiem tłumaczeniem — kuzynka moja nie jest wprawdzie zła, lecz kapryśna — dodała z uśmiechem — dziwaczka, doprawdy byłabym naraziła cię na jakie niezadowolenie.
— Rozumiem — zawołała Herminja, śmiejąc się także — dosyć tylko powiedzieć, że jest kapryśna; nigdy cię więc nie odwiedzę. Ale za to, Ernestyno, ty mnie musisz czasami odwiedzać, jeżeli ci tylko czas pozwoli.
— Właśnie chciałam cię o to prosić, Herminjo; takie odwiedziny będą dla mnie prawdziwem szczęściem, uroczystością!
— Zobaczysz jak ładny, jak zalotny jest mój pokoik — rzekła księżna; lecz pomyślawszy, że jej młoda przyjaciółka nie mieszka może tak ładnie, poprawiła się, dodając: — jeżeli mówię, że moja izdebka jest ładną, to tylko z żartów, ze swawoli.
Ernestyna posiadała już, że tak powiemy, klucz do serca i charakteru Herminji; powiedziała więc z uśmiechem:
— Herminjo, bądź otwarta.
— W czemże, Ernestyno?
— Mieszkanie twoje jest piękne, a poprawiłaś się dlatego tylko, ażeby mnie nie zasmucić; pomyślałaś bowiem, że ja, przy mojej grymaśnej kuzynce, nie mam tak ładnego pokoiku.
— Ale wiesz Ernestyno, ty jesteś niebezpieczna, gdyby kto miał jakie tajemnice — dodała księżna z uśmiechem — ty wszystko zgadniesz.
— Byłam o tem przekonana, że twój pokoik musi być bardzo ładny, jakże się ucieszę, gdy go zobaczę!
— Nie powinnaś mówić: jakże się ucieszę, gdy go zobaczę. Lecz powiedz: Herminjo, dnia tego i tego przyjdę zrana wypić z tobą filiżankę mleka.
— O! powiem to z całego serca.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/366
Ta strona została skorygowana.