z nim postępować, Ernestyna postanowiła sobie stawić śmiałe czoło próbie jakiej chciała się podobać.
Oliwier, obiecując pannie Herbaut zamówić pannę de Beaumesnil do tańca, uległ tylko natchnieniu swego szlachetnego charakteru, gdyż zdaleka zdawała mu się niemal brzydką; zresztą, nie znał jej wcale; nie wiedział, czy jest rozsądna, dowcipna, lub przeciwnie. Jednak, chcąc zawiązać z nią jakąbądź rozmowę, podczas rozmaitych zmian kontredansa, Oliwier, spodziewając się znaleźć stosowny przedmiot w przyjaźni, jaka zdawała się istnieć między Herminją a Ernestyną, rzekł do niej:
— Wszakże pani znasz Herminję, nieprawdaż, jaka to dobra, jaka miła osoba?
— Podzielam zdanie pana w zupełności; chociaż Herminję poznałam dopiero dzisiejszego wieczoru.
— Dziś dopiero?
— Tak nagła przyjaźń zadziwia pana, nieprawdaż? Ale cóż pan chcesz? Niekiedy bogacze są najwspaniałomyślniejsi, nie czekając prośby, sami się ofiarują. Tak samo Herminja postąpiła dzisiaj ze mną.
— Rozumiem panią, nie zna tu pani nikogo, a panna Henminja...
— Była tak dobrą, że widząc mnie samą, przyszła do mnie. Powinno to pana mniej dziwić, jak kogokolwiek innego.
— Dlaczego to, pani?
— Ponieważ i pan właśnie — odpowiedziała Ernestyna z uśmiechem — uczuł dla mnie, podobnie jak Herminja, litość, ma się rozumieć litość tancerza.
— Litość... Ah! pani, ten wyraz...
— Jest zbyt prawdziwy!
— Przeciwnie.
— Nie, panie, miech pan się przyzna; zdaje mi się, że pan zawsze tylko prawdę zwykłeś mówić.
— Mówię prawdę — rzekł Oliwier również z uśmiechem — będzież to uczuciem litości, niech mi pani pozwoli
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/371
Ta strona została skorygowana.