— Nieboszczka pani hrabina tak bardzo cierpiała w ostatnich czasach swojej choroby, że lekarze, nie mając już żadnego innego środka, podali pani hrabinie radę, ażeby spróbowała, czy muzyka nie przyniesie jej jakiej ulgi w boleściach.
— O mój Boże! nie mogę uwierzyć, dokończ pani, dokończ!
— Szukano zatem jakiej artystki, i znaleziono...
— Herminję?
— Tak, pani; w ciągu ostatnich dziesięciu czy dwunastu dni choroby pani hrabiny, Henminja przychodziła do niej grać i śpiewać; mówią nawet, że cierpienia nieboszczki pani zmniejszały się przez to, ale, na nieszczęście, było już ząpóźno.
Podczas kiedy Ernestyna ocierała łzy, wywołane opowiadaniem tych smutnych okoliczności, pani Lainé mówiła dalej:
— Zdaje się, że po zgonie pani hrabiny posłano Herminji owe pięćset franków, w przekonaniu, że jeszcze nie została zapłacona, lecz ta szlachetna dziewczyna, jakem to już pani powiedziała, odniosła napowrót pieniądze, utrzymując, że jej się nic nie należy.
— Ona widziała mą matkę, widziała ją umierającą, łagodziła jej cierpienia — pomyślała Ernestyna z najtkliwszem wzruszeniem. — Ah! kiedyż będę mogła przyznać jej się, że jestem córką tej kobiety, którą ona zapewne kochała! bo czyż można było znać mą matkę i nie kochać jej?
Tu, przypomniawszy sobie nagle jakąś okoliczność, dziewica uczuła się jeszcze bardziej wzruszoną i powiedziała sobie.
— Lecz przypominam sobie teraz, że wczoraj, kiedym powiedziała Herminji moje imię, zdawała się być zdziwioną i oświadczyła mi z pewnem wzruszeniem, że osoba, którą bardzo poważała, miała córkę, której na imię także było Ernestyna. Zatem moja matka mówiła jej
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/387
Ta strona została skorygowana.