o mnie. Ażeby zaś z nią mówić tak poufale, musiała ją kochać; więc i ja mam słuszny powód, ażeby ją również kochać. Ah! w głowie mi się mąci, serce moje przepełnione jest radością, to zbyt wiele szczęścia, mój Boże, zbyt wiele! — Poczem Ernestyna rzekła do swej ochmistrzyni, ocierając łzy rozrzewnienia. — A więc jej adres?
— Marszałek, ażeby się dowiedzieć o nim, poszedł do notarjusza, który jej posłał owe pięćset franków; — otrzymał go, a następnie z rozkazu pani baronowej zaniósł margrabiemu de Maillefort.
— To pan de Maillefort zna Herminję?
— Nie umiem pani tego powiedzieć, tyle mi tylko wiadomo, że marszałek przed miesiącem zaniósł adres Herminji panu margrabiemu.
— Dajże mi ten adres, daj, moja kochana Lainé.
W kilka chwil potem ochmistrzyni przyniosła adres Herminji, a Ernestyna napisała do niej natychmiast:
„Kochana Herminjo, żądałaś, ażebym obejrzała twój śliczny pokoik; przybędę więc do ciebie we wtorek rano, w przekonaniu, że ci nie przeszkodzę w twoich zatrudnieniach; cieszę się już naprzód, że cię wkrótce zobaczę, gdyż mam ci tysiące rzeczy do powiedzenia.
„Ściskam cię serdecznie, jako szczera twoja przyjaciółka.
Zapieczętowawszy ten bilet, panna de Beaumesnil powiedziała do swej ochmistrzyni:
— Moja kochana Lainé, zanieś sama ten bilet na pocztę.
— Dobrze, pani.
Ernestyna zaś rzekła do siebie:
— Ale, we wtorek rano? Cóż ja zrobię, ażebym mogła wyjść sama z panią Lainé? O! nie wiem tego, lecz moje serce przepowiada mi, że się zobaczę z Herminją.