Zrana tegoż samego dnia, który panna de Beaumesnil przeznaczyła na odwiedzenie Herminji, Gerald de Senneterre miał długą rozmowę w altance, tem ulubionem schronieniu komendanta Bernarda.
Książę de Senneterre był bardzo blady i mocno wzruszony; jakieś przykre myśli zdawały się dręczyć jego umysł.
— A więc, mój kochany Oliwierze — powiedział do swego przyjaciela — ty ją zobaczysz?
— Za kilka minut; pisałem do niej wczoraj; z prośbą o chwilę rozmowy. Nie odpisała mi, zatem przystaje.
— Więc — rzekł Gerald z westchnieniem — za godzinę los mój będzie rozstrzygnięty.
— Nie taję ci, Geraldzie, że to wszystko jest nadzwyczajnie ważne; ty znasz charakter i dumę tej dziewczyny lepiej jak ja, a coby u każdej innej rokowało szczęśliwy skutek, tu może zupełnie przeciwny wywołać rezultat; lecz ja mam nadzieję.
— Widzisz, Oliwierze, gdybym jej się miał wyrzec — rzekł Gerald stłumionym głosem — ja nie wiem, cobym począł.
— Geraldzie, Geraldzie! — Cóż chcesz, kocham ją szalenie; nigdy nie myślałem, ażeby miłość, nawet najnamiętniejsza miłość, mogła dosięgnąć takiego stopnia. Miłość ta jest trawiącą mnie gorączką, myślą stałą, która mnie pożera i pali. Cóż ci mam
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/389
Ta strona została skorygowana.
VII.