Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/408

Ta strona została skorygowana.
IX.

Przyczyna przerażenia Oliwiera, kiedy otworzył drzwi mieszkania księżnej, była następująca:
Blady, z twarzą niespokojną, komendant ledwie mogący utrzymać się na nogach, opierał się na ręce panny de Beaumesnil, która równie blada jak stary marynarz, w skromnej perkalikowej sukience, z czołem krwią zbroczonem, wstążkami od kapelusza rozwiązanemi i powiewającemi w nieładzie na jej ramionach, stała przed drzwiami.
— Mój wuju, co ci jest? — zawołał Oliwier, zbliżając się niespokojnie do weterana i wpatrując się strwożonym wzrokiem w jego rysy — cóż się stało?
— Ernestyno! — zawołała jednocześnie przerażona Herminja — mój Boże, tyś zraniona! — To nic, Herminjo — odpowiedziała dziewica drżącym głosem, starając się jednak uśmiechnąć. — Przebacz mi, przybywam z tym panem, gdyż właśnie...
Biedna istota nie mogła nic więcej powiedzieć, jej siły, odwaga opuściły ją, lica jej pobladły jeszcze bardziej, oczy zamknęły się, głowa opadła, kolana ugięły się pod nią, i gdyby nie Herminja, która ją schwyciła w swoje objęcia, byłaby upadła na posadzkę.
— Boże! ona mdleje! krzyknęła księżna. — Panie Oliwierze, pomóż mi pan, zaniesiemy ją do mego pokoju.
— Ja to, ja jestem przyczyną tego nieszczęścia! zawołał komendant Bernard zdjęty najwyższym niepokojem.