Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/410

Ta strona została skorygowana.

Młoda artysta odpowiedziała na słowa Oliwiera uprzejmym ukłonem, oddanym staremu marynarzowi, który odpowiedział:
— Wierzaj mi, pani, jestem nadzwyczajnie zasmucony tem zdarzeniem, którego na nieszczęście stałem się powodem, i które sprawiło pani tyle przykrości.
— Ale mój wuju — rzekł Oliwier — cóż ci się przytrafiło?
Tymczasem, kiedy Herminja, widząc, że Ernestyna, dzięki jej troskliwej staranności, coraz więcej do siebie przychodzi, podała jej powtórnie kilka kropel wody kolońskiej, komendant głosem wzruszonym odpowiedział Oliwierowi:
— Podczas kiedyś dziś rano rozmawiał z twoim przyjacielem, ja wyszedłem z domu...
— Rzeczywiście, mój Wuju, pani Barbancon powiedziała mi, żeś był tak nierozważny i pomimo nadzwyczajnego osłabienia wyszedłeś, ale uspokoiła ją nieco ta okoliczność, żeś się zdawał być tak wesołym, jakim cię już oddawna nie widziała.
— O! zapewne — odpowiedział weteran radośnie — byłem wesoły, bo byłem szczęśliwy, o bardzo szczęśliwy, gdyż dzisiaj rano... Lecz komendant zatrzymał się, spojrzał na Oliwiera ze szczególnym wyrazem, i wzdychając dodał: Nie... nie, nie mogę ci powiedzieć; koniec końcem wyszedłem z domu...
— Bardzo źle uczyniłeś, mój wuju.
— Cóż chcesz, miałem do tego moje powody, a potem, myślałem także, iż ruch na świeżem powietrzu korzystniejszy dla mnie będzie, jak te krótkie przechadzki w naszym ogródku; wyszedłem więc, lecz, nie ufając moim siłom, zamiast udać się na równinę, zwróciłem się ku tej wielkiej murawie, przyległej do kolei żelaznej. Przeszedłem się trochę, uczułem znużenie i usiadłem w słońcu, na brzegu spadzistości schodzącej do jednej z tych brukowanych ulic, nowo wytkniętych, na których jeszcze żadne do-