my nie stoją. Siedziałem może z kwandrans czasu, i kiedy mi się zdawało, żem już dostatecznie wypoczął, chciałem się podnieść, ażeby wrócić do domu. Lecz chociaż przechadzka nie była długa, wyczerpała ona wszystkie moje siły. Zaledwiem wstał, dostałem natychmiast zawrotu głowy, kolana ugięły się przede mną, straciłem równowagę, spadzistość była dosyć znaczna...
— I upadłeś, mój wuju — zawołał Oliwier z trwogą.
— Tak jest, stoczyłem się na sam dół góry; upadek ten nie byłby tak niebezpieczny, gdyby w tejże samej chwili nie był przejeżdżał ogromny wóz naładowany kamieniami, którego konie opuszczone przez woźnicę, szły na los szczęścia.
— Wielki Boże! zawołał Oliwier.
— Jakież okropne niebezpieczeństwo! — zawołała Herminja.
— Ah! tak, okropne, mianowicie dla tej dobrej panienki, którą tu pani widzi zranioną, gdyż z narażeniem własnego życia moje chciała uratować.
— Jakto, mój wuju, rana panny Ernestyny...
— Upałdszy z góry — mówił dalej starzec, przerywając swemu siostrzeńcowi, który wzrokiem najczulszej tkliwości i wdzięczmości spoglądał na pannę de Beaumesnil — stłukłem sobie głowę; leżałem tak na bruku, nie mogąc najmniejszego uczynić poruszenia, gdy wtem spostrzegłem zbliżające się konie: głowa moja już tylko o parę cali znajdowała się od koła, lecz nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk, jakby przez mgłę ujrzałem jakąś kobietę przybiegającą do mnie; lecz w tej chwili straciłem zupełnie przytomność. Następnie — mówił dalej starzec z coraz większem rozrzewnieniem — wróciwszy do zmysłów, siedziałem oparty o spadzistość góry, może o dwa kroki od miejsca w którem o mało nie zostałem przejechany. Przy mnie młoda dziewica, anioł odwagi i dobroci klęczała ze złożonemi rękoma, blada jeszcze z przerażenia i zakrwawionem czołem. Ono to była! — zawołał stary marynarz,
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/411
Ta strona została skorygowana.