Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/412

Ta strona została skorygowana.

zwracając się do Ernestyny, która już teraz zupełnie odzyskała przytomność. — Tak, pani to byłaś! — dodał — pani ocaliłaś mi życie z narażeniem swego własnego. Pani, biedna, słaba istota, słuchając jedynie głosu swego serca i odwagi!
— O! Ernestyno, jakże się chlubię z twojej przyjaźni — zawołała księżna, przyciskając do serca zawstydzoną i rumieniącą się Ernestynę.
— Tak, tak — rzekł starzec — bądź pani dumną ze swej przyjaciółki; sprawiedliwie jej się to należy.
— Pani — dodał ze swej strony Oliwier, zwracając się z nadzwyczajnem pomieszaniem do panny de Beaumesnil — co do mnie, zdolny jestem tylko powiedzieć pani te słowa, a serce pani pojmie, jakie one mają dla mnie znaczenie: Zawdzięczam pani życie mojego wuja, albo raczej życie najtkliwiej kochanego ojca.
— Panie Oliwierze — odpowiedziała pani de Beaumesnil, spojrzawszy z pewnem zdziwieniem na młodzieńca, i spuszczając następnie oczy — słowa pana czynią mnie dwakroć szczęśliwą, gdyż dotąd nie wiedziałam jeszcze, że ten pan jest tymże samym krewnym pana, o którym mi mówiła onegdaj Herminja.
— Teraz — rzekł starzec ze wzruszeniem — jak się pani ma? możeby należało sprowadzić doktora. Panno Herminjo, cóż pani myśli? Oliwier uwinąłby się jak najprędzej.
— Panie Oliwierze, proszę bardzo, nie czyń pan tego — zawołała Ernestyna skwapliwie — rana moja musi być bardzo lekka, gdyż zaledwie ją czuję; jeżelim zemdlała, to zaręczam, że więcej wzruszenie, jak boleść była tego powodem.
— Nic to nie szkodzi, Ernestyno — rzekła Herminja — musisz trochę wypocząć; i ja ranę twoją uważam za lekką; ale byłaś tak przestraszona, że chciałabym cię przynajmniej kilka godzin zatrzymać u siebie.
— O! na takie zlecenie, kochana Herminjo — odpo-