Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/421

Ta strona została skorygowana.

Następnie Herminja, przysunąwszy swój fotel, usiadła obok sieroty, i, ująwszy obie jej ręce, rzekła do niej głosem najtkiwszej troskliwości:
— Upewniam cię, Ernestyno, że chwila wypoczynku bardzo ci będzie pożyteczną. Jakże się teraz czujesz?
— Tylko głowa cięży mi jeszcze trochę, zresztą nic mi nie jest.
— Biedne dziecię! jak okropnego uniknęłaś niebezpieczeństwa.
— O! Herminjo! nie powinnaś przypisywać mi tak wielkiej zasługi. Ja ani przez chwilę nie myślałam o tem niebezpieczeństwie; widziałam biednego starca spadającego z góry pod koła ciężkiego wozu; krzyknęłam, przybiegłam, i chociaż nie jest bardzo silna, udało mi się przecież, nie wiem nawet jakim sposobem, odsunąć pana Bernarda o tyle przynajmniej, że nie został przejechany.
— Śmiałe, kochane dziecię! co za odwaga! A jakże twoja rana?
— Zapewne podnosząc się uderzyłam się o koło. W pierwszej chwili nie czułam tego wcale; dopiero kiedy pan Bernard przyszedł do siebie, spostrzegł, że byłam zraniona. Ale nie mówmy o tem, więcej było strachu jak bólu, w takim wypadku łatwo jest być odważną. — Potem obejrzała się dokoła z zachwytem i dodała: — miałaś słuszność, mówiąc do mnie, że twoje mieszkanie, Herminjo, jest śliczne, jak ono jest świeże, jak zalotne; a te cudne ryciny, te piękne posążki, i te wazoniki napełnione kwiatami; wszystko to zdają mi się być rzeczy proste, któreby każdy mógł posiadać, a których przecież nikt nie posiada, gdyż tylko prawdziwy, wykształcony smak wybierać je umie; a potem, wziąwszy pod uwagę — dodała dziewica, tłumiąc swoje wzruszenie — że tylko pracą twoją mogłaś dojść do posiadania tych pięknych rzeczy, jak musisz być z tego dumna i szczęśliwa! Jak ci to musi być przyjemnie!
— Prawda — odpowiedziała księżna ze smutkiem — długo było mi przyjemnie.