Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/423

Ta strona została skorygowana.

nich jej myśli; posiadała jej portret jeszcze z lat dziecinnych, i nieraz widziałam jej łzawe spojrzenie, spoczywające na tym obrazie; wtedy mówiła mi, jak ta córka godną była jej miłości, ze względu na jej słodki charakter; wspominała mi także o listach, które od niej prawie codziennie odbierała; w każdym wierszu malowała się rzadka dobroć serca tej ukochanej córki.
— Ażeby z tobą tak otwarcie o tem mówić, Herminjo, musiała cię ta dama bardzo kochać?
— Okazywała mi wielką życzliwość, za którą odpłacałam jej się także pełnem szacunku przywiązaniem.
— Jakże, Herminjo, czyś nigdy nie miała chęci poznania córki tej damy, która cię tak kochała, i do której ty również byłaś przywiązaną, tej drugiej Ernestyny?
— I owszem, gdyż wszystko to, co mi jej matka o niej mówiła, jednało już naprzód moje współczucie dla tej młodej osoby, ale była wtedy zagranicą. Lecz, kiedy powróciła do Paryża, spodziewałam się czas jakiś, że ją zobaczę.
— Jakto, kochana Heriminjo? — zapytała Ernestyna, starając się wszystkiemi siłami ukryć swą ciekawość.
— Pewna okoliczność zbliżyła mnie do jej opiekuna, ten oznajmił mi, że może zostanę wezwana do dawania lekcyj muzyki jego młodej pupilce.
Ernestyna zadrżała z radości, gdyż dotąd podobna myśl nie przyszła jej jeszcze do głowy; lecz chcąc pokryć swoją ciekawość jakimś pozorem, rzekła do niej z uśmiechem:
— Ty nie wiesz, dlaczego zadaję ci tyle pytań, dotyczących panienki? Czynię to dlatego, iż mi się zdaje, że byłabym może zazdrosną, gdybyś kochać miała te drugą Ernestynę więcej ode mnie.
— O! uspokój się — odpowiedziała Herminja, potrząsając smutnie głową.
— A dlaczegóż nie miałabyś jej kochać? — zawołała panna de Beaumesnil z zapałem; lecz wkrótce, żałując tej mimowolnej obawy, dodała — nie, nie jestem ja takim samolubem, ażebym pragnęła pozbawić ją twojej miłości.