— A wracajże, leniuchu! Doprawdy! możnaby myśleć, żeś tam siedział w piwnicy z jaką ładną szynkareczką, naprzykład z ową ładną żydówką z Oranu, przypominasz sobie jeszcze tę biedną Dinę? Oj, ty Don Żuanie.
— Rzeczywiście, ładna to była, dziewczyna — odpowiedział młody żołnierz, uśmiechnąwszy się z zadowoleniem na to romansowe wspomnienie — ale brzydka jeszcze była w porównaniu z miodem dziewczęciem, które dopiero co spotkałem w podwórzu — rzekł Oliwier, stawiając ostrożnie opleśniałą butelkę na stole.
— Ah! teraz rozumiem, dlaczego tak długo bawiłeś.
— No proszę, to mi ptaszek — dodał weteran, który po doznanem wzruszeniu przyszedł już napowrót do siebie — i cóż to za piękność tam spotkałeś, mój chłopcze?
— Opowiedzże, zapoznaj nas przynajmniej z twoją zdobyczą — dodał Gerald.
— Doprawdy! mości książę — odpowiedział Oliwier, śmiejąc się — spotkanie prześliczne, jest to księżniczka.
— Co! księżniczka? — zapytał Gerald.
— Księżniczka na przedmieściu Baltignolles — zawołał komendant — to jakaś nowa roślina i bardzo zaszczytna dla naszej części miasta.
— Niestety, mój wuju kochany, muszę teraz twoje przedmieściową pychę upokorzyć nieco. Moja zdobycz, jak ją swawolny Gerald nazywa, nie jest najprzód moją zdobyczą, a potem nie jest ona także i księżniczką, tylko ją tak przezwano.
— A skądże to nadano jej tak świetny tytuł? — zapytał Gerald.
— Tak ją nazywają — odparł Oliwier — ponieważ, jak powszechnie mówią, jest piękna i dumna jak księżniczka jaka.
— Zapomniałeś jeszcze, cnotliwa — dodał Geraild z uśmiechem.
— Doprawdy — zagadnął Oliwier — albo to księżniczki?...
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/44
Ta strona została skorygowana.