Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/448

Ta strona została skorygowana.

temu znajdowały się na balu, danym przez panią de Senneterre.
Kilka z tych osób przypomniało sobie także owe zaciekawienie, jakie wzbudzała panna de Beaumesnil, będąca wówczas zagranicą, i której nikt nie znał; większa zatem część gości pani de Mirecourt miała dzisiejszego wieczoru być obecną rozwiązaniu zagadki, która została zadaną przed kilkoma miesiącami.
Czy najbogatsza panna we Francji była piękną jak poranek? lub brzydką jak potwór jaki? Czy była w kwitnącem zdrowiu? lub wywiędła i suchotnica? Wszakże czytelnik przypomina sobie, że najdoświadczeńsi znawcy bogatych dziedziczek utrzymywali, iż niema nic lepszego, nic doskonalszego, jak dziedziczka dotknięta chorobą piersiową.
Wybiła dziesiąta.
Pani de Mirecourt zaczęła być niespokojna; księżna de Senneterre i jej syn nie przybyli jeszcze, a panna de Beaumesnil mogła lada chwila nadjechać. Umówiono się, że pani de La Rochaigue i księżna de Senneterre przez cały wieczór nie wypuszczą z rąk swoich Ernestyny, i że księżna potrafi zręcznie wyjednać pierwszego kontredansa dla swego syna.
Goście zjeżdżali się z każdą chwilą. Pomiędzy przybyłymi na samym końcu znajdował się pan de Mormand, który w towarzystwie Ravil‘a zbliżył się, ażeby się przywitać z gospodynią domu; przyjęła go nader uprzejmie i grzecznie, i rzekła dobrodusznie nie domyślając się bynajmniej, jak trafną była jej uwaga:
— Jestem przekonana, panie de Mormand, że pan w małej tylko cząstce dla mnie przybyłeś, głównie zaś dla panny de Beaumesnil, królowej dzisiejszgo wieczoru?
Przyszły minister uśmiechnął się i odpowiedział z szatańską dyplomacją:
— Upewniam panią, że przybyłem poprostu dlatego jedynie, ażeby mieć zaszczyt złożyć pani moje uszanowanie,