Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/470

Ta strona została skorygowana.

nać, przewyższyć panią w nieczułości na wszystko, co jest godnem politowania, w pogardzie wszystkiego, co jest świętem. Posunąłem się nawet tak daleko, że zdawałem się wypierać tego, co mi jest droższem nad życie: mojej wiary i pamięci mej matki, mej biednej matki — i drżąca łza błysnęła w samą porę w oczach wychowańca księdza Ledoux.
— On mnie chciał doświadczyć — pomyślała Ernestyna.
— Udawałem najwystępniejszy sposób myślenia — mówił dalej Macreuse z widoczną niechęcią — najbezbożniejsze zasady, a z pani strony, nie wyszło ani jedno słówko nagany, ani nawet najmniejsza oznaka zdziwienia! Nareszcie posunąłem pochlebstwo, podłość, nikczemność do najwyższego stopnia, a pani pozostała spokojną, żartowała jak dawniej, potwierdziła moje słowa, zamiast mnie okryć pogardą, na jaką zasłużyłem. Lecz próba ta zbyt długo już trwała, zbyt długo trwała dla mnie, gdyż równie była w oczach moich niespodziewaną jak bolesną. Teraz, wszystko się już skończyło. Wybacz mi pani, tę surową mowę, do której pewnie nie jesteś przyzwyczajoną; ale niech będzie pani przekonana, że życie moje poświęcę tylko kobiecie, która pod każdym względem godna będzie mej miłości i szacunku.
I z postawą pełną surowej, ale ciężko zasmuconej godności, pan de Macreuse ukłonił się Ernestynie i odszedł; panna de Beaumesnil osłupiała prawie ze zdziwienia.
— Ah! dzięki Bogu, omyliłam się! — pomyślała biedna dziewica z radością — tyle obłudy, tyle fałszu i nikczemności było niepodobieństwem! Pan de Macreuse był oburzony majem pozornem postępowaniem; otóż przynajmniej jedna szczera i szlachetna dusza!
Spostrzeżenia naiwnej dziewicy, która nie mogła porównać chytrości i walczyć z podstępami założyciela towarzystwa świętego Polikarpa, przerwane zostały przez panie de La Rochaigue i de Senneterre, które, widząc pan-