Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/487

Ta strona została skorygowana.

szym stopniu przerażona — czy to być może, panie? O nie... nie... co za nikczemność! Gdyby go pan był widział, łzy błyszczały w jego oczach, kiedy mówił o wielkiej boleści, jaką mu sprawiła śmierć jego matki...
— Śmierć jego matki! — przerwał margrabia — więc pani nie wie, że... — Lecz nie dokończył słów swoich, zawoławszy — Otóż i on. Ah! niebo mi go przysyła. Posłuchaj teraz i osądź, biedne, kochane dziecię! Ah! serce twoje nie domyśla się nawet tych haniebnych podstępów, jakie wylęga chciwóść w podobnych duszach.
Poczem, podniósłszy głos, tak, ażeby go wszystkie znajdujące się w pobliżu osoby słyszały, zawołał Macreuse‘a, który w tej chwili przechodził przez salon, ażeby się przypatrzyć pannie de Beaumesnil.
— Panie de Macreu’se! proszę pana na jedno tylko słówko! Wychowaniec księdza Ledoux wahał się przez chwilę czy ma uczynić zadość temu wezwaniu; wiedziony bowiem instynktem, nienawidził margrabiego i obawiał go się; widząc atoli, że wszystkie spojrzenia zwróciły się na niego, ośmielany odniesionym nad Ernestyną triumfem swej chytrości, podniósł głowę z pewnością i rzekł ozięble, zbliżając się do margrabiego de Maillefort:
— Zdaje mi się, że pan zaszczycił mnie swojem wezwaniem, panie margrabio?
— Uczyniłem panu ten zaszczyt — odpowiedział garbaty głosem szyredczym, pozostawszy na miejscu i kołysząc niedbale prawą nogą, którą założył na lewej — a jednak, panie — dodał — postępuje pan ze mną wcale niegrzecznie... co mówię: ze mną, z nami wszystkimi, którzy tu jesteśmy i którzy mamy zaszczyt należeć do pana towarzystwa.
Po tych sławach, kilka osób otoczyło obu z ciekawością gdyż znanym był powszechnie zaczepny i satyryczny dowcip margrabiego.
— Nie rozumiem pana, margrabio — odpowiedział de