Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/50

Ta strona została skorygowana.

ralda spojrzenie znaczące — nie mam tedy czekać na ciebie?
— Nie, mój wuju, niech się wuj spać położy, proszę tylko powiedzieć pani Barbancon, ażeby mi zostawiła klucz u odźwiernego i w kuchni kilka zapałek, przyjdę pocichu i nie obudzę nikogo.
— Bądź pan zdrów, panie Gerald — rzekł weteran, podawszy rękę młodemu księciu, i uścisnąwszy jego dłoń znacząco, ażeby mu zapewne przypomnieć obietnicę, jaką mu uczynił co do awansu Oliwiera.
— Żegnam pana, mój komendancie — odpowiedział Gerald z podobnym uściskiem ręki, dając mu swojem spojrzeniem do zrozumienia, że pamięta o wszystkiem — spodziewam się, że mi pan pozwolisz odwiedzić się czasem?
— Będzie to dla mnie wielką przyjemnością, prawdziwą, panie Geraldzie — powiedział weteran — proszę mi wierzyć.
— Na honor, wierzę, mój komendancie, gdyż sądzę pana podług siebie. Teraz, Oliwierze, pójdźmy, odprowadzę cię aż do drzwi twojego mularza.
— Dobrze, zyskam na tem kwadrans czasu — rzekł Oliwier. — Dobranoc, kochany wuju.
— Dobranoc, mój synu.
Oliwier zabrał z pokoju swą pakę papierów i pęk piór, i oddalił się z Geraldem; prowadząc się pod rękę, doszli aż do drzwi mularza, gdzie rozłączyli się ostatecznie, obiecując sobie zobaczyć się wkrótce.
Może w godzinę po odejściu Oliwiera, powróciła także do Batignolles i pani Barbancon w powozie hrabiny de Beaumesnil.
Zdziwiony milczeniem i ponurą twarzą swej gospodyni, weteran zagadnął ją kilka razy, ale zawsze napróżno. Nareszcie polecił jej schować resztę wina. Pani Barbancon wzięła butelkę, wolno postąpiła kilka kroków, lecz zatrzymała się i w zamyśleniu założywszy na krzyż ręce, upuściła butelkę na ziemię.